Cytat:
Napisał Junior Mateusz Ankwicz h. Abdank.
Z lica widać że szlachcic nie ogorzały w huku armat i pewnie na wojnie nie bywał.
Nijak żołnierskiego moderunku nie uwidzisz. Przy boku szabla w prostej oprawie. Wschodniego typu.
Służył w wojskach koronnych w chorągwi pancernej. |
No to jak w końcu? Żołnierz, czy nie?
A co do ostrzału, to ja (Michicz) nie jestem filozof ani psycholog. Po pojedynku podniosła się wrzawa, a z tego co MG pisał to i strzelać w naszym kierunku poczęli i na pana Mateusza natarli.
Założyłem, ze pan Mateusz cofa się pod naporem i kiedy weszli w zasięg dałem ognia. Przeciwnika trzeba trzymać na maksymalnej odległości skutecznego ognia
Gdybym nie strzelał z obawy zranienia szlachcica (który na razie nie wiele dla mnie znaczy) naraziłbym cały tabor. Moja postać to akurat żołnierz z krwi i kości, który w ogniu bitwy zaczyna działać machinalnie i akceptuje tak zawne straty własne, jeżeli są do zaakceptowania. A zranienie/zabicie jednego sojusznika w stosunku do narażenia całego oddziału to właśnie akceptowalne straty własne.
Taką właśnie ma mentalność moja postać, może w trakcie kampanii i po zżyciu się z pozostasłymi kompanionami nieco zmienię zapatrywania
Liczyłem właśnie na to (a w czym właśnie utwierdził mnie Arango), że napastnicy pomyślą dwa razy zanim zaatakują tabor broniony w sposób zorgranizowany i z zimną krwią