Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2007, 16:54   #95
Arango
Banned
 
Reputacja: 1 Arango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodzeArango jest na bardzo dobrej drodze
Jonasz

Nie dane mu było jednak w spokoju dokończyć obchodu stanowisk. Dobiegły go podniesione głosy, a gdy zobaczył dyskutantów, wiedział że jest zle. Jastrząb blady i wściekły stał przed milczącym Wiernym i rzucał mu w twarz oskarżenia, za które w regularnej armii groził co najmniej sąd.

Postanowił interweniować, sytuacja groziła wybuchem, tym bardziej że reszta plutonu wydawała się popierać młodego powstańca. Tak to jest jak w wojnę zaczynają bawić się dzieci - skonstantował ponuro.

- Strzelec Jastrząb odmaszerować ! - huknął nad uchem chłopakowi. Miał nadzieję że gdy kłócący się"zejdą sobie z oczu" sprawa "rozejdzie sie po kościach", tym bardziej że następny niemiecki atak był nieuchronny.

Wierny jednak postanowił załatwić sprawę po swojemu, co według sierżanta było najgorszym rozwiązaniem. Z niepokojem obserwował rozwój wydarzeń, żałując że nie ma Visa przy sobie. Ta awantura mogła się skończyć naprawdę różnie. Jonasz widział, że żołnierze, nie - te dzieciaki w końcu, praktycznie są na skraju załamania. Od 30 dni w walce, zawsze na najgorszych odcinkach, przy stratach sięgających 2/3 stanu. W dodatku wszyscy mieli świadomość że przegrywają i tylko cud może ich uratować.
Nic dziwnego, że oddział "rozłaził sie " jak stara koszula w praniu, byli po prostu za bardzo zmęczeni, widzieli za dużo śmierci, za dużo wykopali grobów dla przyjaciół.

Rozmowa z porucznikiem dobiegła końca - ale Jastrząb zwrócił sie do sierżanta, co nie uszło na pewno uwagi reszcie plutonu.

- Panie sierżancie mogę sie odmeldować ?

Jonasz skinął przyzwalająco głową zanim Wierny zdążył zareagować. Sam od jakiegoś czasu obserwował dowódcę i widział coraz wyrazniejsze objawy fanatyzmu u niego. To ciągłe przypominanie o Ojczyznie i Bogu mogło być dowodem, że nie radzi sobie już z "nerwami". Widział to podczas Września kilkukrotnie, a przecież wtedy byli w walce o wiele krócej.

Wyszedł za Jastrzębiem. Położył mu rękę na ramieniu i gdy ten zdziwiony odwrócił się poczęstował resztką zdobycznych papierosów. Zapalili , nie dane jednak było im spokojnie dokończyć "dyma".

Kruk obserwator na barykadzie, rzucił do Jonasza

- Panie sierżancie widzę w dymie coś jak czołg... Ciemno, dym... Silnik nisko warczy, kadłub niewysoki, ale chyba z wieżą. Nie jestem pewien. Chyba atak idzie.

Sierżant wlazł na szczyt barykady i przez lornetkę zaczął lustrować przedpole. Obok pojawił się Wierny i zaraz potem łącznik od Kmicica. W jego oczach czaił sie strach :

- Od Kmicica. Idzie atak niemiecki.

Wierny zszedł z barykady. Faktycznie pozycje w kościele były wysunięte, mogli więcej widzieć. Porucznik huknął na łącznika:

- Spokój ! Meldujcie o siłach !

Łącznik przełknął ślinę i wypalił :

- Około kompanii wojska, esesmani. Dwa czołgi. Jeden bez wieży i Tygrys.

Tygrys, czołg ciężki, monstrum o przednim pancerzu odpornym na trafienia z ręcznej broni ppanc. Wierny skinął głową i łącznik wrócił do swoich. A łoskot gąsienic narastał.





Jonasz zaklął przyjrzawszy sie pojazdowi przez lornetkę. Potworne monstrum z krótką koszmarnie grubą lufą - czegoś takiego jeszcze nie widział. Zsunął się z barykadyi pobiegł po PIATa. Coś mówiło mu w środku, że tę walką przeżyją tylko nieliczni
 
Arango jest offline