Stan Hamilton
- Panowie: dość- Stan miał dość tych pieprzonych dywagacji. Jeden gadał o wiarze, drugi o filozofii swojego zawodu... Czy oni mieli jakiś cel.
- Szukamy sprzętu i jedziemy, jasne? Nie ma co, siedzimy tu, a chmura sobie leci... W tym tempie w ogóle ją przegapimy. Wy się pakujcie, załatwiajcie manatki, a ja z Ragnaakiem pójdziemy poszukać odpowiedniego sprzętu. Co, żołnierzu? Może w domu znajdziemy coś, co pomoże nam w Polowaniu- Stan wstał z siedzenia i pociągnął za sobą Ragnaka. Ruszyli do domku:
- Potrzebne są nam wszelkie garnki, durszlaki, beczki, miski... ogólnie naczynia. Oraz coś w rodzaju... taśmy klejącej?- powiedział głośno, gdy weszli do domku. Jeśli ktoś siedzi w domku
- Panowie, do samochodu! My bierzemy garnce i jedziemy gdzie trzeba... Gdy Ragnaak i Stan są w domu sami
Stan ruszył do czegoś co w domku służyło za kuchnię. Upewnił się, że są tam z Ragnaakiem sami. - Tak, to może się nadać...Słuchaj mnie żołnierzu. Nasza wesoła gromadka jedzie na pustynię tylko po to, żeby zabrać sobie Tornado... sprzedać... nachapać się. Ja mam cel zgoła inny i mam nadzieję, że z tobą jest tak samo. Ja chcę nie dopuścić, by ktokolwiek wyłapał to Tornado. Mam złe wspomnienia z przeszłości i zdaje mi się, że podobny pogląd na dragi jak ty. Czy obiecasz mi, że... O TAK, DOBRY GARNEK! ... zrobimy wspólnie wszystko, by to Tornado nie dostało się w łapy tych, którzy chcą na nich zarobić... to jak? |