Piotr Rosiński niewiele sobie robił z biesiady, spełnił kilka toastów, a gdy biesiada rozluźniła się i biesiadicy poczęli swobodnie się przemieszczać to do swej kompaniji sie udał, bo bliższa mu była ich kompania niźli tu zebranych. Kolejnym powodem dla którego ze swoją arcy hołotą wolał przebywać to obawa, że pod wpływem alkoholu gotowi byli narozrabiać, więc wolał mieć ich na oku. Nie pozwalał wiele pić trunków i gasił najdrobniejsze choćby zarodki awantury. Jego prawa ręka, Ława, również stał na straży.
Przywódców kozackiej armii dworską ogładą raczył, mimo że nie w smak mu to było to jednak starał się robć dobre wrażenie. Zależało mu jedynie na rychłym wyruszeniu na Turka i sławy zyskaniu. Wszystkich bacznie obserwował i oceniał. A jeśli ktoś wyda mu się podpitym i chętnym do nadmiernego zwierzania się ze swoich sekretów, zachęcał go słowem i trunkiem.
__________________ Świerszcz śpiewa pełen radości,
a jednak żyje krótko.
Lepiej żyć szczęśliwym niż smutnym. |