Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-10-2004, 21:44   #7
fleischman
Administrator
 
fleischman's Avatar
 
Reputacja: 1 fleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputacjęfleischman ma wspaniałą reputację
Ognisty krąg widniał nad horyzontem i palił skaliste podłoże.
Lucius szedł przez skaliste wzgórza pieczony slońcem.
Pragnienie mu doskwierało niemiłosoernia a wodę trzeba oszczęzdać. Na pustyni praktycznie nie można znaleźć wody zdatnej do picia, jedynie w miastch.
Czas się dłuży, słońce kończy swoją wędrówkę po widnokręgu. Krajobraz ciągle monotonny. Skały, skały, skały... W końcu wytchnienie, zachód słońca i trochę chłodu.
Kolejny dzień praktycznie nie różnił się od poprzedniego. Kolejna noc i ta wszechobecna cisza... Była ona dobijająca. Jednak wszyscy wiedzieli, że dźwieki tutaj nie wróżą nic dobrego. Hałas nie był tu naturalny.
Lucius także to wiedział. Stąd jego niepokój spowodowany dźwiękami dochodzącymi z okolicy... Odgłos kroków, ale nie ludzkich...
A to właśnie dzisiaj miał dojść do Modoc...
 
fleischman jest offline