Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2007, 20:34   #2
Hawkeye
 
Hawkeye's Avatar
 
Reputacja: 1 Hawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputacjęHawkeye ma wspaniałą reputację
Chris usiadł na skraju łóżka jednocześnie wyłączając budzik. Wyjrzał przez okno na ogród. Świeciło słońce, ale i tak nie wydawało się, że jest jakoś bardzo ciepło. Mógł by wziąć swój motor, ale jadąc na Manhattan może być mu zimno. Trzeba było spojrzeć prawdzie w oczy powoli kończył się sezon na jednośladowca i trzeba przesiąść się do wiernego i sprawdzonego Dodge'a.

Ubrał leżące pod łóżkiem klapki i ruszył do łazienki. Z jego domu na Staten Island nie było ostatecznie, aż tak daleko do pracy, nie wiedział jednak jaki jest ruch na mostach, dostać się na wyspę, może nie być takie łatwe.

Niecałe pół godziny później stał przed lustrem pogwizdując motyw z filmu Desperado, może nie przepadał za takim kinem, ale muzyka wpadała w ucho. Ubrał niebieskie jeansy, czarną koszulę a przez szyję przewiesił swoją odznakę. Do pasa przypiął latarkę, ładownicę i kaburę a do kieszeni w spodniach wrzucił zapalniczkę, komórkę, klucze i portfel. Do kieszeni, w kurtce wrzucił zestaw na "specjalne okazje", wolał żeby nikt go nie widział przynajmniej pierwszego dnia.

Nad wyborem broni nie zastanawiał się długo postanowił zabrać oba pistolety i to do tego zamieniając ich zwyczajowe miejsce w takich przypadkach. Do kabury na szelkach, wiszącej mu pod ręką zapakował swojego Glocka 19, a do pasa przyczepił kaburę z Desert Eagle. Musiał sam przed sobą przyznać, że zrobił to dla zwykłego szpanu, chciał wywrzeć dobre wrażenie na szefie, a ta armata była jednym ze sposób na to. Narzucił swoją skórzaną kurtkę i przyjrzał się swojemu odbiciu w lustrze. Broni spod kurtki nie było na całe szczęście widać. Złapał kluczyki z szafki i ruszył do wyjścia.

Wyjechał swoim samochodem na ulicę, kiedy przypomniał sobie o ważnej rzeczy, kajdanki! Zatrzymał samochód i pobiegł do domu, leżały tam gdzie je zostawił wrzucił do ich kabury i pobiegł z powrotem do auta, uznał że przypnie je już na posterunku. Popatrzył na zegarek 7:45 trzeba było się spieszyć. Przycisnął pedał gazu i ponownie ruszył.

278 na Brooklyn przejechał szybko złamał kilka przepisów, ale nic nie zapowiadało żadnych kłopotów. Przed wjazdem do tunelu Brooklyńskiego zobaczył za sobą migające światła. "No to pięknie" pomyślał gdy z policyjnego samochodu wysiadł oficer drogówki i podszedł do niego.

-Gdzie się tak spieszymy panie kierowco?- Chris przyjrzał się jego twarzy, na całe szczęście kojarzył go ze strzelnicy

-Do pracy -- odpowiedział

-Do pracy, a gdzie pracujemy?-

-Ta sama zacna firma co wy, inny wydział, zresztą widzieliśmy się ostatnio na strzelnicy, ja byłem na 15 stanowisku, pamiętam ciebie bo twój pistolet się zaciął-

Gliniarz otworzył usta jak by miał coś powiedzieć, ale zrezygnował -Dobra jedź, ale trochę wolniej-

Włoch uśmiechnął się lekko i włączył się z powrotem do ruchu "Poszło łatwiej niż myślałem".

De Luca zwolnił trochę, chociaż nadal można było przyczepić się do jego sposobu jazdy, ale niektórzy twierdzili, że policja jest jak największa mafia świata, jej członkowie dbają o siebie nawzajem. Christopher śmiał się z takiego porównania, chociaż było w nim trochę prawdy. Zaparkował swój samochód przy parku i wszedł do budynku wydziału. Sprawdził gdzie znajduje się biuro szefa i już spokojnym krokiem ruszył do niego.

Kiedy znalazł się przed nim pomyślał "No to teraz uśmiech i robimy dobre wrażenie". Zapukał i wszedł do środka, był pierwszy ... lepiej dla niego. Popatrzył na swojego szefa

-Christopher De Luca dostałem tutaj przydział ... -
 
__________________
We have done the impossible, and that makes us mighty
Hawkeye jest offline