Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2007, 19:54   #8
TwoHandedSword
 
TwoHandedSword's Avatar
 
Reputacja: 1 TwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodze
Julia miała bardzo ciężką noc, więc Kevin nie chciał jej budzić. Ostrożnie, po cichu zamknął drzwi i poszedł do łazienki. Szybki prysznic, poranna toaleta i już był z powrotem w sypialni. Od razu zabrał telefon, broń i portfel, żeby nie kręcić się później przy śpiącej jak kamień żonie. Zszedł na dół, starając się nie narobić hałasu stąpając po starych, drewnianych schodach. Drzwi od sypialni cioci i wujka były zamknięte, więc na pewno jeszcze spali. Poszedł do kuchni, nastawił wodę na kawę i zaczął przygotowywać hamburgery. Ciocia i Julia często narzekały na jego sposób odżywiania, ale on nie potrafiłby jeść tych wszystkich zdrowych, dietetycznych dań. Poza tym nie jadał zbyt dużo i prowadził raczej aktywny tryb życia, więc nie musiał martwić się o nadwagę. Skończył hamburgery, dopił kawę i spojrzał na zegarek. "No, no, 7:35. Całkiem sprawnie się uwinąłem." Wszyscy domownicy jeszcze spali, a pracę zaczynał dopiero za godzinę, więc postanowił umilić sobie czas muzyką. Usadowił się na kanapie w salonie, włożył w uszy słuchawki odtwarzacza mp3 i wsłuchał się w solówkę Slasha, gitarzysty Guns n' Roses. Leżał tak jakieś pół godziny, aż z tego błogiego stanu wyrwała go ciocia Sara.
- Kevin, kochanie, nie powinieneś sie teraz przygotowywać do pracy?
- Dzień dobry ciociu.
- przywitał się odkładając odtwarzacz na stół - Właściwie, to masz rację, ale postanowiłem się trochę odstresować przed spotkaniem z nowym szefem. Podobno straszny z niego choleryk, wiesz? Mówią, że dostaje szału jak jego drużyna przegrywa w międzyposterunkowych zawodach w kosza. I nie tylko wtedy. - odparł wstając z kanapy.
- Skoro ten komendant faktycznie jest taki nerwowy, to lepiej żebyś się nie spóźnił.
- O tak, spóźnialskich podobno też nie cierpi. Ciekawe jak wiele jest jeszcze rzeczy, które go wkurzają? Albo raczej jak wiele jest rzeczy, które toleruje. Te na pewno łatwiej zapamiętać.
- Kevin, mówiłam poważnie.
- Dobrze, już dobrze ciociu, zaraz będę leciał. - odparł wychodząc z salonu. Przywitał się z wujkiem i założył kaburę z Desert Eaglem pozostawiną w kuchni.

O tej broni wśród policjantów krążyło kilka legend, krążyło też kilka dowcipów. Kevin nie zwracał uwagi ani na jedne ani na drugie, liczyło się dla niego tylko to, że pistolet nigdy go nie zawiódł. Poza tym broń powinien być tylko bronią, niczym więcej.

Kevin poprawił kaburę na szelkach, włożył do kieszeni jeansów portfel i telefon, po czym wyszedł do wujka, jedzącego śniadanie w ogrodzie. Mimo, że świeciło słońce nie było jakoś specjalnie ciepło, ale wujowi najwidoczniej to nie przeszkadzało.
- Nie za zimno na posiłek na świeżym powietrzu wujku?
- Niedługo zima, kiedy mam jeść w ogrodzie jak nie teraz? Z resztą, ostatnio trochę za mało wychodzę na zewnątrz, takie śniadanko dobrze mi zrobi.
- Chyba masz rację. Jak sądzisz, ile mi zajmie dojechanie do Briggs Avenue? Wiesz, do tego komisariatu przy McCarren Parku, do którego mnie przenieśli.
- W radiu mówili, że korków dziś nie ma, więc myślę, że powinieneś się wyrobić w jakieś piętnaście minut.
Kevin spojrzał na zegarek. Ósma piętnaście.
- Ups, w takim razie muszę już lecieć. Do zobaczenia po południu! - rzucił na pożegnanie.

Wpadł do kuchni po klucze, zarzucił brązową, sztruksową kurtkę i pobiegł do garażu. Jako stróż prawa nie dał dobrego przykładu sąsiadom, wyjeżdżając z piskiem opon swoim szarym Mitsubishi Galantem. Po chwili uzmysłowił sobie, że przekroczył dozwoloną prędkość o jakieś 15 km/h i zwolnił trochę.

Na Briggs Avenue dojechał o 8:27. Zaparkował jakieś dwieście metrów od komisariatu i pobiegł na spotkanie z nowym szefem. Zapytał pierwszego napotkanego policjanta o gabinet inspektora Rooka. Stanął przed drzwiami i spojrzał na zegarek. Godzina właśnie zmieniła sie z 8:29 na 8:30. "Taa, najważniejsze pierwsze wrażenie." Poprawił kurtkę i wszedł do gabinetu.
 
__________________
"Podróż się przeciąga, lecz ty panuj nad sobą
Sprawdź, czy działa miecz, wracamy inną drogą"
TwoHandedSword jest offline