Zanim pomocnicy zdołali przynieść potrzebne do tych wymyślnych tortur przyrządy do magazynku wraz z karczmarzem weszło trzech mężczyzn odzianych po wojskowemu. - To właśnie ci zbóje a to ci poszkodowani szlachcice. – powiedział karczmarz wskazując na zebranych.
Najstarszy z wchodzących podał doń i niedźwiedzim uściskiem prawie zmiażdżył dłoń Phillipe następnie uścisnął dłoń Władimira on również mimowolnie syknął z bólu. Chociaż widać było, iż mężczyźnie to nie sprawiło żadnej trudności i nawet nie zauważył, iż zmiażdżył dłonie młodzieńców. - Antonow Wisarionowicz Werestecki Starszyj śladczyj, nu i szto te gagatki wypieli udałoś z nich szto pozniat. - Nie wasze, błagorodie – odpowiedział wyprężony Strawo po jego postawie znać było, iż rzeczywiście musiał kiedyś służyć w wojsku. - No jak ni to ni kat już na nich czeka no un z nich wszystko wyciągnie. Panów prosim k stołu poznakomim sja bo i pewnie drogę przyjdzie nam razem przebyć, bo jak słyszał od gospodarza panowie tyż do ST. Andresburg’a. – poczym popatrzył z uznaniem na Strawo. - Znać bywałego zagończyka, jeśli chatelibyście znowu służyć zgłoście się do mnie. – poczym wyszedł z izby.
__________________ Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę. Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem. gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975
Ostatnio edytowane przez Cedryk : 05-11-2007 o 12:58.
|