Przesłuchałam wreszcie nową płytkę i to dwa razy. Racją jest, że to ten sam zespół, co słychać w ich muzyce, często pojawiają się motywy podobne do poprzednich. Nie przeszkadzałoby mi to, gdyby wokalistką nadal była Tarja, ale w sytuacji, kiedy oczekiwałam od zespołu i nowej wokalistki czegoś nowego... stare motywy aż się proszą o głos Tarji. Takie przynajmniej jest moje odczucie - kiedy słyszę znany motyw, znane nuty, fragmenty kojarzące się z poprzednimi płytami, czyli taki znak rozpoznawczy Nightwisha, to wręcz samo przez się narzuca mi się porównanie do Tarji, niemalże oczekuję, że to ją usłyszę. W zamian za to dostaję coś innego. Mnie to nie pasuje i razi, wolałabym, żeby stworzyli płytę nie dającą się porównać do starego NW, która nie musiałaby mi się kojarzyć z poprzednią wokalistką.
Anette nie jest zła biorąc pod uwagę całokształt. Potrafi śpiewać i tego jej zarzucić nie można. Ale ogólnie rzecz biorąc płytka mnie nie zachwyciła. Tylko jeden utwór sprawił, że do niej wracam i jego słucham ostatnio bardzo często - jedenasty na liście "
Last Of The Wilds". Po prostu mistrzostwo, trafił całkowicie w mój gust i mogłabym go słuchać bez końca. I chyba nikt nie zdziwi się, jeśli powiem, że to utwór całkowicie instrumentalny, bez udziału Anette
"
The Poet And The Pendulum" podobałby mi się bardziej, gdyby był rozbity na kilka części i gdyby jednak zrobić z niego kilka osobnych utworów. Wtedy mogłabym wybierać sobie te części, które mi się podobały i opuszczać te, które mnie nie zachwyciły. Bo niestety jak dla mnie utwór ma parę słabych momentów, ale faktycznie można go uznać za jeden z najlepszych na płycie. Niestety jestem skazana na słuchanie go w całości, co przy jego gigantycznej długości trochę odrzuca. "
Amaranth" wpada w ucho i chyba to byłby główny jego atut. Jest po prostu melodyjny, łatwy do zapamiętania i pewnie dla tego dobrze się go słucha. W miarę podobały mi się jeszcze "
For The Heart I Once Had" i "
The Islander", spokojne i stonowane. Reszta nie zachwyca. I nie wiem czy ma na to wpływ nowa wokalistka, czy po prostu płyta jest jedną ze słabszych w historii NW i byłaby taka nawet z Tarją. Jeszcze chyba na żadnym ich krążku nie było tylu utworów, które by do mnie nie przemawiały
No ale brawa za "
Last Of The Wilds" się faktycznie należą.
Myślę sobie tak - NW postawił na stary styl z nową wokalistką i moim zdaniem nie wyszło to na dobre. Tarja ze swoim starym głosem postawi na zupełnie nowy styl. I wydaje mi się, że to ona wyjdzie z tego zwycięsko
Mam nadzieję, że uda mi się niedługo dorwać jej płytkę i sama się o tym przekonać.
A teraz mały horror. Nightwish z Anette zaczęli już koncertować. I, o zgrozo!, Anette zaczęła wykonywać stare piosenki po swojemu. Dla mojego wrażliwego serduszka oddanego Tarji to szokujący widok, którego znieść nie mogę... Przesłuchałam kilka fragmentów, załamałam się i postanowiłam się z Wami podzielić tymi, które wypadły najgorzej (czyli moimi ulubionymi piosenkami Tarji w wykonaniu Anette). Więcej znajdziecie na jutubie...
"Nemo", czyli profanacja mojej Muzy i Inspiracji w wykonaniu Anette
[media]http://youtube.com/watch?v=fx1AVypdPUc[/media](dla porównania Nemo w wersji koncertowej z Tarją:
http://pl.youtube.com/watch?v=yEupDujaoBY )
Kolejna moja najnaj - "Dark Chest of Wonders", dla Anette chyba coś niewykonalnego
[media]http://youtube.com/watch?v=WLxuen5eGkQ[/media]O "She Is My Sin" nawet nie chce mi się nic pisać...
[media]http://youtube.com/watch?v=WCGmodJJYLw[/media]
Ale żeby nie było, że nie lubię Anette... ja po prostu uważam, że powinna zająć się wykonywaniem swoich utworów, a nie psuciem cudzych