Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2007, 21:14   #105
Grey
 
Reputacja: 1 Grey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodzeGrey jest na bardzo dobrej drodze
Grom walnął kolejną serią i zaśmiał się diabolicznie, widząc jak kule rozrywają mięsień uda kolejnego nazisty. To co się z chłopakiem działo, było trudne do opisania. Zaśmiewał się jak pijany, jakby wszystko co robił, było dobrym żartem. Zabijał. I stał wśród zabijanych.

Śmierć miotała kosą wokół niego. Czuł jej ostrze tuż przy twarzy, tuż przy sercu. Widział, jak kosa trafiała szturmujących Niemców. I to wzbudziło w nim jeszcze większą wesołość.

Widział ją. Wielką i mroczną, stojącą nad nimi. Jej stopy pokrywały niemal cału placyk skrzyżowania. Ciemne szaty smutno spływały w dół. Kościste ręce dzierżyły morderczą broń, której wysokość trudno było Gromowi ocenić.Kosa miała może... może sześć, może więcej wysokości kościoła. Była ogromna. Powolny ruch ostrza, w tą i w tamtą. A gdy tylko kosa dotknęła kogoś, ten padał bez życia. Grom wpatrywał się w nią urzeczony. Była tak wyniosła, bezwględa, piękna w swej bezdusznej pracy.

Nagle Pani Śmierć wyjaśniała. Stała się półprzezroczysta. Znikła. Na chwilę, spomiędzy dymów, wyłoniło się słońce. Gorące, sierpniowe. Oślepiło Groma. Padł na kolana, skryty za barykadą. Pocisk Tygrysa przeleciał może metr nad głową żołnierza. Ale ten tego nie zauważył. Przecierał oczy. Biały pył rozbitych murów, czarna sadza spalonych mebli, mokre łzy cieknące wartko z oczu. Wszystko to rozmazał przecierając twarz. A gdy otworzył oczy na powrót, gdy świat znów był taki, jak poprzednio, pełen strachu i obawy przed śmiercią, ujrzał Basię, która z nadzieją spoglądała mu w oczy.

"Tak Basiu, pomogę Ci"
pomyślał powstaniec. Serce miał przepełnione tak wielką dawką uczuć, że choćby usiadł w spokojnym miejscu i starał się je nazwać, nie umiałby tego zrobić. Choćby nawet zacząć.

Grom zerwał się na równe nogi i podbiegł do Antka i sanitariuszki. Razem unieśli rannego i skuleni nieśli go ku tymczasowemu punktowi zbornemu dla rannych.

Chyłkiem rudy młodzieniec zerknął na dziewczynę. Nie, nie była ładna. Wcześniej nawet nie myślał o niej jako o atrakcyjnej kobiecie. Ale w owej chwili, z sercem wciąż pełnym targającymi nim sprzecznymi uczuciami, miał wrażenie, że ta dziewczyna nosiła w sobie anioła. A kto może nie ukochać anioła?

Zostawił rannego, mrugnął do sanitariuszki, machnął radośnie do Olgi i popędził z powrotem. Na barykadę. Do przyjaciół. Do towarzyszy broni.
 

Ostatnio edytowane przez Grey : 05-11-2007 o 21:18.
Grey jest offline