Władimir dyskretnie rozmasował obolałą dłoń.
„Co jak co ale ten cały Anton parę w łapie to ma. Mało mi palców nie połamał cholera.”
Spojrzał na śledczego kiedy ten wspomniał o kacie. Niezbyt mu się to spodobało ale zachował spokojną twarz. Wolałby sam dowiedzieć się o co chodziło a nie korzystając z oprawcy. Zwłaszcza, że ten pracował dla Wisarionowicza a nie dla nich.
-A i owszem nam też droga ku ST. Andresburg’owi wypada to i waszą kompanię przyjmiem z ochotą. Słusznie rzeczesz panie że poznać się trza. Nu a skoro kat już ma zajęcie dla tych tam to i możem posilić się spokojnie. Wymęczyli nas ociupinkę zbóje cholerni ale nic to chodźmy już karczmarz czeka.- młodzieniec uśmiechnął się przyjaźnie ku Antonowi po czym ruszył za nim. |