- Dobrze mi swą radą służycie i tak też uczynić zamierzam. – powiedział po chwili zastanowienia.
Wkrótce też nowe rozkazy obwieścił prosząc o chwilę ciszy oficjalnie już wybrał na setników Pana Karłowskiego i Igora Krasuna, sam zaś ustanowił przy sobie przyboczną gwardię w której zaszczytne i niemałe miejsce przypadło Panu Władimirowi jako oficerowi strzelców, a także Panu Studzińskiemu, Rosińskiemu i Panu Wurstowi. W tej gromadzie, czuł w kościach, że wiele zdziałać można a i łatwiej będzie ogarnąć całość i lepsze akcje przeprowadzać. Śmiało rzec można było, że najlepsi ludzie go otaczali a w takim towarzystwie nie straszna tym bardziej mu była wyprawa.
Mariusz z ulgą odetchnął i nie omieszkał też podziękować za wspaniałe wieczerzy urządzenie, leżało to w dobrych zwyczajach za trud pracy i hojność podziękować.
Podział ludzi nastąpił zgodnie z propozycją Studzińskiego który w oczach Mariusza zabłysną swą przenikliwością i dobrą radą, czuł, że pożytek jeszcze nie raz mieć z niego będzie.
Gdy już wszystkie rozkazy wydane zostały, ludzie przeformowani i do drogi gotowi i Mariusz był już w pełni przygotowany, moderunek swój poprawił i sprawdził, koniem sam się zajął i w końcu gotów był do łowów. W tym czasie także nie mniej sprawnie załadunek czajek trwał pilnowany przez wyznaczonych dowódców. |