Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-11-2007, 17:40   #155
Wilczy
 
Wilczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Wilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputację
Robin "Dziadek" Carver

Fresno... słyszał już o tym mieście. Nie odwiedzał go osobiście (a przynajmniej nie przypominał sobie aby już tu był...), ale nie ciekawiło go zbytnio. Jak na razie to całe "polowanie" szło im jak krew z nosa. Przez sześć dni prawie non stop w samochodzie, a zysków ani widu. Dobra... pora trochę rozprostować kości.
Carver wyszedł z karetki i przez chwilę patrzył w stronę tłumu ludzi. Na myśl, że miałby się przedzierać przez ten tłum odechciewało się wszystkiego. Na szczęście nie musiał. Miał wszystko co potrzebne... miał fart i nie cierpiał na żadne przewlekłe, powojenne choróbsko. Amunicji też powinno na razie starczyć. Przydałoby się trochę żarcia i wody... Baxter obiecał się tym zająć. Miejmy nadzieję, że się wywiąże. Przytarga tu zapasy dla wszystkich z kompanii? Wątpliwe. Robin próbował wyłowić wzrokiem medyka w tłumie, ale nieskutecznie. Najwyżej jak wróci pójdziemy jakąś "zorganizowaną" grupą. Oparł się plecami o bok karetki i czekał. Ale nie można tak spędzić reszty życia! Moja forsa właśnie ucieka w siną dal...
 
Wilczy jest offline