Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2007, 20:50   #7
Kakazu
 
Reputacja: 1 Kakazu ma wyłączoną reputację
Tanatos dotarł na szczyt schodów i ujrzał przedstawiciela rasy Vikkhrotów w zielonym bardzo lekkim pancerzu, widok apteczki bardzo go uradował. Jako że F’dores lepiej znał się na medycynie nastawił bez problemu ramię Karkkahowi, a potem zabandażował sobie złamaną kostkę. Ból powoli ustępował, podstawowe działania potrzebne do przetrwania zostały zrobione, ale czy na pewno?
Przez zaparowaną szybę było coś widać bardzo wyraźnie, ..coś się tam ruszało. Obaj mężczyźni odruchowo odwrócili swój wzrok.

Z gęstych zielonych krzaków o poszarpanych liściach, z których nagle posypały się malutkie żółte igiełki wychodziło to coś. F’dores stwierdził że to Indihmiobia – rzadka roślina, a to jej system ochronny, setki trujących igieł spadających wolno jak puch na wroga i zatruwające go w przeciągu 7 sekund, lecz to widocznie nie miało znaczenia dla tego czegoś co z tych krzaków wyszło, bo nadal trzymało się na nogach, co więcej ...szukało mięsa...
Małe jedno metrowe stworzenie o błyszczących oczkach i dwóch rzędach ostrych jak brzytwa kłów pokryte brązowym futrem i opierzone. Rozglądało się do o koła, a jej szczególną uwagę przykuł transporter, stworzenie zwane tutaj jako Grynvl, lub „szalone szczęki” podchodziło coraz bliżej, nagle krzaki i zarośla w różnych miejscach się poruszyły i wychodziło z nich kilka podobnych do tej istot. Cztery Grynvale znajdowały się na polanie węsząc i wydając do siebie nieprzyjemne wysokie dźwięki, Ten który wyszedł pierwszy kierował się w stronę jednych z roztrzaskanych drzwi kadłuba, które były oddalone od was o jakieś 20 metrów.
 
Kakazu jest offline