Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2007, 15:43   #3
Kutak
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Po chwili jednak wzrok zniecierpliwionej już księżnej znów zwrócił się w kierunku orkiestry i zatrzymał się tam na chwilę. Co do...- przyszedł jej do głowy zwrot niegodny kogoś jej pozycji- się tam dzieje?, pomyślała. Bo rzeczywiście, działo się coś dziwnego...

Zbrojny, odziany w solidną, ciężką zbroję stał przy grajkach i, mocno gestykulując i co chwilę klepiąc się po pasie, do którego przypięty był solidnej wielkości miecz, tłumaczył im coś. Nikt nie mógł pomylić symboli, które miał na sobie mężczyzna. Krzyżacy. A po chwili muzyka ucichła...

W tej samej chwili, ku zaskoczeniu chyba wszystkich zebranych na sali, główne wrota otworzyły się z hukiem, a zza nich wypadło kolejnych siedmiu rycerzy, w pełnym, rzec można- galowym, rynsztunku. Razem z "tym ósmym" ustawili się w dwa równe rzędy po obu stronach drzwi, przy tym rzucając parę słów do majordomusa. Ten pokiwał głową i, z twarzą skropioną delikatnie strachem, zwrócił się w kierunku obecnych na sali.

- Z dalekiej Akki, przedstawiciel Zakonu Krzyżackiego, wielki marszałekBurkhard Albrecht von Truttcheweitz!- zakrzyknął, a rycerze w jednej chwili wyrwali miecze i unieśli je ponad głowę wchodzącego właśnie do komnaty mężczyzny.

Spokojnym, pełnym pewności siebie krokiem zmierzał w kierunku Lorianny, zdejmując powoli z rąk rękawice, ściągając starannym ruchem hełm posłał do zebranych uśmiech, pełen pewności siebie, wręcz arogancki- jakby śmiał się z nich, szydził z ich podłości, prezentował im ich niższość.

Przyklęknął przy gospodyni, unosząc jej dłoń do pocałunku. Pocałunku, który od razu zwracał uwagę- trwał jakby za długo, był jakiś nienaturalny, jakby Burkhard wąchał jej dłoń, nie tylko całował. Chociaż kto wie, może po prostu zauroczyło go nieprzyzwoicie drogie pachnidło szlachcianki?

- Witaj, o pani...- szepnął, po czym płynnym ruchem wstał i dodał już zdecydowanie głośniej- Och, szykowałem mowę proszącą o wybaczenie mi mojego spóźnienia, lecz- jak widzę- nie ja jedyny przybyłem tu po czasie.- rzekł, wskazując na puste miejsce obok kobiety.

Po chwili rozsiadł się już na przygotowanym dla niego miejscu- niemal idealnie po drugiej stronie stołu. Widać było, iż z jednej strony traktowano go jako jednego z najważniejszych gości, z drugiej zaś... Nie chciano mieć go obok siebie. Nic dziwnego, pomyślał. Tego przecież oczekiwał...

Gdy zaś za plecami krzyżaka ustawiło się dwóch postawnych rycerzy z opuszczonymi przyłbicami (najwidoczniej ochrona), a jeden z jego ludzi dał znak orkiestrze, by ta zaczęła grać na nowo- von Truttcheweitz zaczął obserwować zarówno otoczenie, jak i potrawy zachęcające tylko do rozpoczęcia uczty...
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline