Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2007, 16:24   #4
Lukadepailuka
 
Lukadepailuka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znanyLukadepailuka wkrótce będzie znany
Żelazna kula spadła z hukiem na drewnianą posadzkę. Emanuel spojrzał zdziwiony na nią i przypomniał sobie, że zapomniał postawić ją na podest. Kula zaczęła uciekać ku drzwiom, ale mag jednym prostym zaklęciem przyciągnął ją do dłoni i wsadził na swoje miejsce. Ktoś nagle zapukał do drzwi i czarodziej ponownie musiał odwrócić swoją uwagę od księgi.

-Panie?- Rozległ się głos jakiegoś młodego chłopca, najpewniej jednego z pachołków.

-Możesz wejść.- Mruknął i ponownie wrócił do lektury.


Zaskrzypiało.

„Muszę naoliwić te drzwi.” Rzuciło się na myśl dla maga.

-Słucham? Nie mam czasu teraz, więc mów zwięźle i szybko.

-Ja.. To znaczy- Zająknął się chłopak- chciałem przypomnieć o balu- dokończył zmieszany.

Emanuel zamarł. Jak mógł zapomnieć? Książe kazał mu przecież tam być. Miał się wmieszać w tłum i posłuchać jakiś nowych, ciekawych informacji. Podobno ludzie przy władzy powinni wiedzieć, więcej niż powinni. Podobno.

Zaklął tak, że aż dzieciak się przestraszył. Zaczął przewalać rzeczy w poszukiwaniu amuletu. Dzięki niemu nikt nie będzie w nim rozpoznawał maga. A przecież niektórzy boją się czarów. Ciekawe dlaczego...

Wreszcie odnalazł talizman za jedną ze starych ksiąg, odtrącił ramieniem dzieciaka i pędem pobiegł ku sali.

„Szaty” Przypomniał sobie i pacnął się otwartą dłonią w czoło. Miał już tego wszystkiego dość.


[MEDIA]http://www.paganini.com.pl/db/music/Rozni_wykonawcy_-_O_duszo_wszelka_2.mp3[/MEDIA]

Mag nie znosił przyjęć. Nie tych wyprawianych przez Lordów, Królów. Urodził się w biednej rodzinie i niektóre nawyki z dzieciństwa jeszcze pozostały. Miał szczęście, że uczył się tak pilnie magii, bo teraz mógł żyć w dobytku zamiast gnić w biedzie. Usiadł wśród dworzan.

„Za kogo by tu się podszyć?” Zastanawiał się.

Wtem rozległ się protest wielkiej trąby, której Emanuel wcześniej nie zauważył. Do Sali, dumnym i wyniosłym krokiem, weszła Księżna Lorianna. Cisza, aż dzwoniła w uszach. Minę z początku miała niemrawą, jakby się czymś zniesmaczyła, ale zaraz przybrała wyraz twarzy dobrej matki rodzicielki, jak to lubił zwać Emanuel.

Za ten sarkazm pewnie skończy niedługo na stosie...

- Witajcie moi mili w tym szczególnym dniu! Dzięki opatrzności Pana udało nam się zgromadzić tutaj, by odnowić i budować więzi sąsiedzkie. Jako że nasz kraj, ojczyzna nasza chora jest i słaba, musimy ją uzdrowić! Musimy być sobie braćmi i siostrami, by naród polski znów stał się silny, a królestwo na nowo zjednoczone zostało!

Emanuel nawet wcześniej nie zastanawiając się dołączył do klaszczących. Już się do tego przyzwyczaił.

- Noc młoda drodzy moi, lecz nie ma co jej marnować na czcze przemowy. Niechaj gra muzyka, a majordomus wprowadza szlachetnych gości!

I tak zaczęli wchodzić kolejni goście. Cóż za rozpacz było patrzeć na ich umalowane i rozpieszczone twarze. Nie, Emanuel nie lubił snobów. Wtem muzyka zaczęła od nowa grać i wszystkie przerwane rozmowy powróciły.

- Nikt nie umoczy warg, dopóki pan tego zamku nie zjawi się na uczcie. – zarządziła ponownie Lorianne stanowczym głosem.

„A, więc to dla tego Księżna miała taką niemrawą minę” Zamyślił się czarodziej, mrużąc przy tym oczy, jak zwykle zresztą.

-Nie widziałem jeszcze pana twarzy. Można spytać, skąd się pan wśród nas wziął?- Zapytał gruby jegomość, który zaciskał zęby, zapewne, z głodu.

-Ależ oczywiście, że można. Kto pyta nie błądzi- uśmiechnął się sztucznie Emanuel.- Jestem Adam z Lubawy. Był może pan kiedyś w tym pięknym miasteczku? Radzę kiedyś przyjechać. Można tam dużo zwiedzić.- Powiedział przyjaznym tonem mag- A co pan sądzi o tym przyjęciu?

-Jeszcze jadła nie podali to co ja mam sądzić? Książe Bolko się spóźnia, a przecież to on sam wszystko zorganizował. Wydaje mi się to...- Mówił dalej ów człowiek, ale czarodziej już dawno go przestał słuchać. Nurtowało go bardziej, czemu nie ma jeszcze gospodarza.

Wtem coś wyrwało go z zamyślenia. A raczej ktoś...

Mężczyzna stał przy grajkach i coś do nich mówił gestykulując przy tym żywo. Mag podniósł się powoli co na szczęście nie wzbudziło większego zdziwienia, bo i większość reszty gości powstawała z miejsc.

Do sali wpadli jeszcze jego żołnierze i wszyscy razem podeszli do majordomusa. Rzucili mu kilka słów, a tamten pokiwał skwapliwie głową.

- Z dalekiej Akki, przedstawiciel Zakonu Krzyżackiego, wielki marszałek Burkhard Albrecht von Truttcheweitz!- zakrzyknął, a rycerze w jednej chwili wyrwali miecze i unieśli je ponad głowę wchodzącego właśnie do komnaty mężczyzny.

Tamten spokojnym i powolnym ruchem ruszył ku Księżnej.

"Spopielę go" Postanowił mag i już szykował się do zaklęcia, gdy tamten padł na kolana i pocałował w dłoń Księżną. O ile można było to nazwać pocałunkiem. Powiedział kilka słów na które mag nie zwrócił już większej uwagi, po czym wraz z ludźmi zajęli miejsce przy stole.

Czarodziej spokojnie usiadł na swoim miejscu.

"A może Książe kazał mi tu się pojawić, bo mam ich przed czymś bronić?" Zaczął od nowa rozmyślać Emanuel, patrząc przy tym podejrzliwie na Krzyżaka.
 

Ostatnio edytowane przez Lukadepailuka : 18-11-2007 o 18:57.
Lukadepailuka jest offline