Burkhard Albrecht von Truttcheweitz Gdy Bolko wznosił toast za swą małżonkę, Burkhard ze- zdawałoby się- naturalnym i niewymuszonym uśmiechem pod wąsem uniósł kielich i obficie wypił za zdrowie księżny. Cóż, jeżeli kogoś miał tu szanować, to z pewnością była to ta kobieta- cały bal zadawał się być bowiem jej zabawą, grą. A von Truttcheweitz planował zostać prowadzącym graczem... - Och, mam wrażenie, iż moja troska o godność tu zebranych została źle odebrana. Moi rycerze, mości książę, to mężowie świętobliwi, a nie szkaradne demoniszcza, które z pewnością są bękartami, poczętymi w grzechu! Bóg bowiem- tu zwrócił się w kierunku duchownego- swe dzieci kocha i, co potwierdził nawet sam papież, a do tępienia takich przypadków i badania skąd wzięła się skaza utworzył lat parę temu urząd inkwizycji! Jeżeli więc uważasz to za coś normalnego, a i śmiech z dowodu grzechu za coś niesprzecznego z dogmatem wiary naszej, to sprawą nie będę zajmował się ja, a wcześniej wspomniany urząd papieski!- zakrzyknął, gestykulując znacznie prawą dłonią. Po chwili jeden z rycerzy napełnił mu kielich, który Krzyżak znów opróżnił za jednym razem. Ochłonął. - Nie domagam się egzekucji bądź procesu z powodu szacunku dla moich gospodarzy- skłonił się w kierunku Bolka z żoną- i dla ich zacnych gości. Proszę po prostu o wyprowadzenie tej istoty. Mam nadzieje, iż nie będzie to jakąś znaczną niedogodnością, a z pewnością uspokoi moje serce i duszę. Gdy podszedł doń sir Gregor, Albrecht był już zupełnie spokojny- właśnie zaczął kosztować wybornego miodu pitnego, którego nie pił od lat- w końcu na wschodzie ciężko było o takie specjały... - Zaiste, miło poznać.- uśmiechnął się życzliwie, gdy przybysz przedstawił się- Jam jest Burkhard Albrecht von Truttcheweitz, wielki marszałek Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego. Cudownie jest móc porozmawiać z przedstawicielem jednego z najznamienitszych książąt polskich, lecz nie byłbym sobą gdybym nie spytał, dlaczegóż to książę nie mógł przybyć osobiście?
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |