Nie no, przypomniałem sobie taki hardcore że za 1szym razem się prawie posikałem ze śmiechu.
Otóż był to obóz kajakowy.
MG - koleżanka z klasy
G - nasz... wychowawca (tak dobrze przeczytaliście. Nasz wychowawca pojechał na obóz kajakowy i chciał grać w RPG)
System był to oczywiście DnD
MG - No więc jaką ma pan klasę postaci?
G - Niezwykle tajemniczy facet.
Mg - Dobra... A więc jest pan w karczmie. Co pan robi? (po tym przeszło już na "ty")
G - Podchodzę do barmana i proszę o frytki
Mg(barman) - Frytki? A co to takiego?
G - Siekam mu ziemniaki w takie paluszki, smażę i mówię że to frytki.
Mg - Barman patrzył na to z fascynacją po czym dał ci 50 szt za wynalezienie nowej potrawy.
G - Ok, to idę do sklepu z bronią.
Po czym kupił sobie lekką kuszę i 10 bełtów. Wyszedł z miasta i poszedł do lasu.
G - No dobra, jako iż jestem łowcą...
Mg - Nie jesteś.
G - Hmm... Jak to nie? Moje następne postępowania tego wymagają!
Mg - No dobra, jesteś łowcą.
G - Dobra, to jako iż jestem łowcą podkradam się do jakiegoś niedźwiedzia.
Mg - Widzisz na polanie dwa miśki. Jeden mniejszy a drugi większy. Dedukujesz że to matka i dziecko.
G - Zabijam to większe (rzut kośćmi, krytyk)
Mg - Zabiłeś. Mniejszy misiek patrzy raz na ciebie, raz na martwą mamę.
G - Jego też zabijam (rzut kośćmi)
Mg - Tego też zabiłeś. Co robisz?
G - Zawlekam do jakiejś jaskini, znaczy tego większego.
Mg - Dobra... ale wiesz że taki misiek waży z 500 kg?
G - Ale ja przecież mam mnóstwo siły!
Itp. Potem jeszcze było z wabieniem wiewiórek na bobki królicze, zakopywaniem jagód coby drzewa szybciej rosły.
Ogólnie rzecz biorąc sesja nie miała większego sensu ale było bardzo śmiesznie. |