Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2007, 15:31   #20
Szusaku
 
Reputacja: 1 Szusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwuSzusaku jest godny podziwu
Korowód osób jakie kolejno się pojawiały, sprawiał że Laszlo czuł się powoli zagubiony. Obserwował wszystkich pojawiających się, notując w pamięci każdy nietypowy gest, spojrzenie czy zachowanie. Musiał to wszystko zapamiętać i analizować.

Zafascynowało go zamieszanie wywołane przemową Burkharda, znał niechęć Polaków do zakonu i bezczelność rycerza musiała być poparta nieskończoną pewnością siebie ... lub głupotą. Jednak nie sama awantura najbardziej go zdumiała, a raczej sposób w jaki zakonnik ucałował dłoń księżnej.

"Musze dowiedzieć się więcej na jego temat!" - pomyślał - "Wygląda na to że Burkhard, będzie grał pierwsze skrzypce, wraz z parą książęcą, w czasie tego balu. Pytanie jednak brzmi kto przeżyje, ten zapowiadający się na krwawy, koncert ..."

Pora mu już była zając miejsce przy stole, bo choć on sam nie miał pozycji wysokiej na tyle by być tam zaproszonym, to jednak pełnomocnictwa dawały mu szacunek i zaproszenie. Wcześniej jednak ...

- "Wybacz szanowny wać panie, iż przeszkadzam." - Laszlo zwrócił się do jednego ze szlachciców który stał był obok niego i dość nerwowo poruszał wąsem w czasie przemowy krzyżaka - "Czy Wać pan możesz mi przybliżyć, cóż to za zakonny śmie tak głośno w polskim grodzie krzyczeć?"

Celowo starał się zasugerować szlachcicowi, że przemowa krzyżaka obraziła i jego. Sprawienie wrażenia, że się dzieli poglądy rozmówcy było podstawą skutecznego zasięgnięcia języka.

- "Coś to się wać pan, sroce spod ogona wyskoczył, żeś o Burkhardzie Albrechcie von Truttcheweitz, nie słyszał?" - zaczął, gestykulując żywo szlachcic - "Nie zwykły ci to wojownik. Wiele on zdziałał dla imienia zakonu, ale mawiają ludzie, że nie ziemska moc od niego bije." - szlachcic splunął dyskretnie, lękliwie spoglądając na zakonneho - "Ja tam sam nie wiem, ale żem słyszał, jak jeden taki powiadał, iż on z diabłem samym zawarł pakt co by inne diabły zabijać." - początkowo głośny szlachcic przycichł przy tych słowach.

- "Wielkie Wam, dzięki za te wiadomości, panie." - odpowiedział, jeszcze bardziej zaintrygowany Laszlo -"Wybaczcież jednak jako że do stołu mi pora."

Przeszedł wolno między zgromadzonymi ludźmi i rozstawionymi rozlicznie stołami i podszedł do głównego, przy którym siedziała para książęca i tak wiele z osobowości, które jeszcze przed chwilą obserwował z daleka.

- "Szanowne damy, szlachetni panowie" - przemówił ćwiczonym głosem, składając dworski ukłon w stronę dam i bardziej oszczędny acz pełen szacunku dla mężczyzn - "Jestem Laszlo Andras, zechciejcie wybaczyć, jednak wolą mego pana, szlachetnego Adam z Cieszyna, było abym dołączył do Was i wziął udział w balu organizowanym przez zacnego księcia Bolko."

Zajął miejsce obok Gregora Anzulewicza i sam zakosztował wina. Zmęczonym gestem przetarł oczy.

-------------------------------------------------------------------

W tym samym momencie, na drugim końcu sali jeden ze sług ruszył do wyjścia z sali balowej.
 
Szusaku jest offline