Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2007, 11:53   #42
Judeau
 
Judeau's Avatar
 
Reputacja: 1 Judeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znanyJudeau wkrótce będzie znany
Machnęła na niego...? Czemu miałaby to robić? Wciągnął nosem powietrze w poszukiwaniu napięcia, które mogłoby świadczyć, że wciąga go w zasadzkę.
Nic poza rozczarowaniem i zniechęceniem.
Patrzył za kobietą, kiedy odchodziła. Odwróciła się plecami, jej ruch był swobodny...
Ran, niezagrożony, wyprostował się i zerkał spode łba. Jej sylwetka malała z każdą chwilą. Myśli kotłowały się w szaleńczej walce.
Nagle, jakby coś w nim pękło... Jego ogon rozpoczął powolną wędrówkę z boku na bok a on sam podążył za kobietą.
Droga przebiegała niczym we śnie. Od czasu do czasu powarkiwał, obnażał kły, czy prostował pazury nie przestając wlepiać wzroku gdzieś daleko, poza plecy swojej przewodniczki.
Gdy stanął w progu karczmy mrugnął i potrząsnął głową, wyrwany ze świata wewnątrz głowy. Stał niepewnie, obserwując tłum wewnątrz. Jakaś Jinka uśmiechnęła się do niego, jakiś człowiek rzucił mu znużone spojrzenie. Skulił uszy, wahając się, gdy nagle drzwi ponownie otworzyły się i Ran zmuszony był odejść parę kroków odsłaniając wejście grupce rozbawionych klientów.
Jego wzrok w końcu padł na wojowniczkę. Syknął i szczerząc kły podszedł do niej szybkim, marszowym krokiem, odsunął z impetem krzesło i usiadł. Założył rękę na rękę i, jakby jej nie zauważył, popatrzył na morze.
Uira czekała przez chwilę na zamówiony trunek. Nalawszy do kubka, część wypiła, część rozlała i z owej rozlanej cieczy, napisała na blacie stolika jedno słowo.

DLACZEGO

Ran wpatrywał się długą chwilę w powoli znikające litery. Mięśnie jego twarzy drgały jakby metys nie mógł zdecydować się na odpowiednią reakcję.
W końcu prychnął i podnosząc butnie brodę przemówił
- Co ciebie to interesuje? Przypadek! Szedłem po swoje rzeczy... musiałem... przemyśleć... coś. Chciałem być sam! Oczywiście musiałem trafić na ciebie! ... – uniesiony ton Rothy wyrwał kilku bywalców ze spokojnej rozmowy. Popatrzyli na niego niechętnie, lecz gdy obrzucił ich złowieszczym spojżeniem, odwrócili się, szepcząc miedzy sobą. Ran wrócił do obserwacji morza, lecz już po chwili wybuchł znowu, tym razem ciszej...
- ... Straciłaś rozum, kobieto? Po co śledziłaś tą szermierkę! Myślisz, ze to zabawa? Że jak masz tanais, to możesz wtrącać się w ich sprawy? Czułaś jej emocje? Wypatroszyłaby cię jak rybę, gdyby nie jej kompan!
Kobieta wzruszyła ramionami jakby nie miało to wielkiego znaczenia. Do nozdrzy Rana nie trafiła dawka spodziewanego strachu. Także i wcześniej je strach był niewielki...Szalona? Nie boi się umierać? A może nie wie z kim się mierzyła?...Niemożliwe, nie mogła nie słyszeć o SZERMIERZACH.
Uira rękawem szaty starła rozlaną ciecz...Uroniła kilka kropel i napisała.

PORACHUNKI

- Hmpf. - Ran odwrócił się do okna, strzygąc nonszalancko uszami. Jego złość zdawała się zmaleć, choć starał się jak mógł nadrabiać miną spadek animuszu.
- Idziesz z Marathoontem? - wymamrotał, nie odwracając wzroku
Uira skinęła głową i spojrzawszy na Rana, ponownie starła ciecz, uroniła kilka kropel, po czym napisała napojem na stole.

A TY?

Przez chwilę nie reagował po czym jego wzrok spoczął na piśmie.
-Tssk. - syknął rozdrażniony - Możesz przestać z tym pisaniem! Wkurza mnie to! Nie umiesz mówić?!

Czasami zapach spokoju też potrafi wkurzyć. A od kobiety jedynie spokój i melancholię można było wyczuć. Kolejne przetarcie stołu szatą, kolejne krople trunku. I kolejne napisane placem słowo.

NIE MÓWIĘ

Jak chcesz. - Ran zmarszczył brwi i odwrócił się- Idę z Marathoontem, tak. Będę służył jako zastępca straży przy samym Bera-Manie. - mówił bez emocji - Jeśli chcesz, mogę zapytać go, by cię przyjął... Darmowe posiłki i miejsce do spania... Skoro planowałaś walczyć z szermierzem, musisz sporo umieć. Możesz nam się przydać.

Uira przetarła blat i uroniła kolejne parę kropel, po czym palcem napisała.

POMYŚLĘ NAD TYM

- Hmpf. – Ran wstał i bez słowa wyszedł z tawerny. Przystanął na chwilę i wciągnął nocne, morskie powietrze.
Ruszył ku swojej dawnej kwaterze, a jego chód zdawał się być nieco bardziej płynny i elastyczny niż do tej pory...
 
__________________
"To bez znaczenia, czy wygrasz, czy przegrasz, tak długo jak będzie to WYGLĄDAŁO naprawde fajnie"- Kpt. Scundrel. OotS

Ostatnio edytowane przez Judeau : 28-11-2007 o 11:59.
Judeau jest offline