Nie lubił jak wszystko działo się tak szybko. Zawsze wolał trzymać się z góry ustalonej taktyki. No, ale kogo on oszukuje. Przecież smok nie będzie czekał, aż ten się odpowiednio ustawi, przygotuje się do ataku i powie- Dobra, zaczynamy! Tutaj trzeba działać błyskawicznie.
O ile przy ataku pierwszego smoka czuł się dosyć pewnie, to atak drugiego całkowicie go zdekoncentrował. Nastąpił on akurat w tym szczególnym momencie po walce, kiedy opada adrenalina, człowiek przestaje być skupiony i myśli już tylko o tym jakimi słowami opisać tą historie znajomym.
Gdy zobaczył drugiego smoka wyłaniającego się z krateru starał się zaimprowizować jakiś szybki atak. Niestety jedyne co udało mu się wyczarować to parę małych niebieskich iskierek, które mogłyby co najwyżej zbudzić z drzemki kota. Popatrzył po swoich niedawno poznanych kompanach, czy zauważyli jego nieudolną próbę ataku. Jednak oni rzecz jasna mieli ważniejsze sprawy na głowie, niż wpatrywanie się w niego. Jego policzki oblał soczysty rumieniec. W takich chwilach cieszył się, że nigdy nie zdejmuje swojego kaptura.
Spojrzał na drugiego maga, który poczęstował smoka kulą ognia.
"Jeszcze raz? Tylko że silniej!"- usłyszał wołanie.
Spodobała mu się ta opcja. Podszedł do Błękitnego.
- Dobra, połączmy siły i poczęstujmy go daniem dnia.
Zdecydowanie musi darować sobie ten pseudo żartobliwy ton. |