Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-12-2007, 22:07   #73
Milly
 
Milly's Avatar
 
Reputacja: 1 Milly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputacjęMilly ma wspaniałą reputację
Głos starca stawał się coraz bardziej rzężący, nieartykułowane głoski wydostawały się z jego wnętrza, w końcu zamiast krzyku z jego gardła wydostawał się tylko bulgot. Dłonie w ciągu kilku sekund wgniotły starca w podłogę, zmiażdżyły go, dokładnie tak jakby przygniotło go coś bardzo ciężkiego. Zapach krwi momentalnie rozszedł się dookoła, podrażniając zmysły. Kawałki skóry, rozlewająca się po podłodze posoka, rozbryzgany mózg, obrzydliwie śmierdzące jelita, strzępy ubrania... tyle zostało na podłodze po starym stróżu. Gdzieś ze środka domu dało się znowu słyszeć głosy, szaleńcze chichoty, szepty i krzyk... "Psy! Kundle! Ścierwo!" Ludzkie głosy. Wiele różnorakich ludzkich głosów.

- - - > Tomek

Stojący w Progu w jednej chwili zmienił swoją postać. Glabro o potężniejszej masie ciała bez trudu przewrócił na ziemię dębowy, masywny stół, próbując zatrzymać mordercze dłonie. Po starcu nie zostało już wiele, poza flakami i odorem, teraz należało się skupić na ratowaniu reszty.

Tomek, Marek wiejcie! Marek!!! - usłyszał warknięcie Tiby, ale było już trochę za późno...

Dłonie porzuciły swoją martwą już ofiarę i tak szybko jak sie pojawiły, tak tez zniknęły. Zlały się znowu z podłogą, by po sekundzie wystrzelić tuż przy nogach Tomka. Jedna ręka chwyciła go za kostkę i szarpnęła. Masywny Glabro zachwiał się, ale nie przewrócił, był przeciwnikiem znacznie poważniejszym niż dziadek. Nagle ze ściany tuż obok wyłoniła się... ludzka postać! Jednak coś z nią było nie tak - bystre oczy wilkołaka dostrzegły, że osoba ta wystawała ze ściany tylko do pasa i była dokładnie takiej samej konsystencji... jej twarz pokryta była popękanym tynkiem, tak samo jak tors i ręce. Gniewne oblicze wydało z siebie najpierw nieartykułowany ryk, a potem przemówiło:

- Psie! Chcesz dostać swoją sukę?! Przyprowadź tu Księdza!!


- - - > Tiba

Wilczyca wyczuwała wielkie zagrożenie. Próbowała ostrzec wszystkich, ale nie przynosiło to wielkiego rezultatu. Trzeci nie zważając na nic jeżył sierść, wyszczerzył kły, a ślina kapała mu z pyska, gdy bardzo groźnie warczał. N'sakla potwierdził jej przypuszczenia i rzucił hasło do odwrotu. W zamieszaniu chyba nikt nie zwrócił na niego uwagi, a przynajmniej jeszcze w tej chwili nikt nie zebrał się do ucieczki. Może nie słyszeli? Tiba rzuciła się naprzód i chciała pociągnąć Marka za nogawkę spodni, zębami jednak zahaczyła o umięśnioną łydkę Crinosa zupełnie nie zwracającego uwagi na to, co tak naprawdę dzieje się dookoła. Z przerażeniem zobaczyła, że jej przyjaciel już nie panuje nad swoimi odruchami. Marka ogarnął w tym momencie szał...

- - - > N'sakla

Próbował bezpiecznie wyprowadzić swoją watahę z tego siedliszcza zmór, ale niestety wezwanie do ucieczki nie przyniosło oczekiwanego rezultatu. Trzeci znowu zamknął się w sobie i nie reagował na nic. N'sakla nie miał pojęcia co siedzi w jego głowie, nie wiedział co teraz zrobi. Było to trochę denerwujące, ale był w tym przynajmniej jeden pozytywny aspekt - Trzeci jeszcze nigdy nie zawiódł watahy, chociaż często chodził swoimi własnymi i pokrętnymi ścieżkami. Teraz jednak nie było czasu na myślenie o tym! Tomek wydawał się być w niebezpieczeństwie! Jedna z dłoni chwyciła jego nogę, a ze ściany wyłonił sie ktoś, kto mógł stanowić prawdziwe niebezpieczeństwo.

- Psie! Chcesz dostać swoją sukę?! Przyprowadź tu Księdza!! - ryknął tamten na Tomka. Niestety to nie był koniec kłopotów. W tym samym czasie porywczy Ahroun o zbyt wybuchowym usposobieniu zrobił to, co w tym momencie było chyba najgorszym rozwiązaniem. Pozwolił, aby opanował go szał! Teraz nie tylko jego życie było w niebezpieczeństwie, zagrożeni byli także członkowie watahy, a w szczególności... Tiba, która stała najbliżej, a do tego kąsnęła go w łydkę.

- - - > Marek

Marek ryknął i rzucił się na ścianę wściekle uderzając w nią potężnymi pazurami, odrąbując kawałki tynku i cegieł. Z jej ocalałych fragmentów oraz podłogi znowu wystrzeliły dłonie, gdzieś pokazała się głowa, to znów z ziemi wyłoniła się większa część postaci. Trudno było zliczyć ile tak naprawdę ich jest. Ale nietrudno było się domyśleć, że ich kolejnym ruchem będzie atak na tego, kto niszczy ICH dom...
 

Ostatnio edytowane przez Milly : 10-12-2007 o 10:12.
Milly jest offline