Ojoj, postaci zdarzały się już różne, ciężko by znaleźć dla nich wspólne cechy (oprócz tego, że prawie wszystkie były z Hegemonii). Ale moja ulubiona to brat Francisco. Wyobraźcie sobie, że siedzicie w barze w jakiejś dziurze, a tu przez drzwi wkracza gość w sutannie, w szerokoskrzydłym kapeluszu, z koltem za pasem i rzuca "witajcie, dobrzy chrześcijanie!" To, że postaci nie stało się nic złego składam na karb zaskoczenia MG. Generalnie to było coś, koleś słabowity, ale z żelaznymi jajami i natchnioną gadką. I nie próbujcie przy nim dowcipkować z księży, on umiał nawracać twardzieli z Hegemonii