Przysluchujac sie towarzyszom rozgladala sie z niepokojem, przygladajac sie wszystkim osobom zadujacym sie w karczmie. -No, nie jest to co prawda limit moich możliwości, ale myślę, że czas się rozejrzeć poza karczmą. Myślę, że będę z powrotem za jakąś godzinę. No, to w drogę... Mam nadzieję, że nie jest tam zbyt zimno...
-Rozumiem że idziesz sie przejść bez pancerza i topora? I nie radzę zostawiać rzeczy w tych pokojach. Możecie tam już nie wrócić.
- Nigdzie nie idziesz! Trzymamy się razem... Cały czas! Zapomniałeś?! - .
Loona popatrzyla na krasnoluda i spokonym glosem powiedizala:
-Oni maja racje, nie powinienes stad isc sam, a juz na pewno nie bez pancerza i broni.Jesli Ci to nie przeszkadza chetnia wybiore sie z Toba.-po czym usmiechnela sie przyjaznie, lecz spod czarnego aptura dojrzec mozna bylo tylko bylysk jej zebow<ktore nie za bardzo przypominalay ludzkie>. |