Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-12-2007, 18:23   #217
Wilczy
 
Wilczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Wilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputacjęWilczy ma wspaniałą reputację
Robin "Dziadek" Carver

Wlokąc tak za sobą tego chorego, Carver czuł się prawie jak na froncie... no właśnie - prawie. Żadnych wystrzałów, krwi kumpli, maszyn... Dziadek potrząsnął głową. Czyżby mu tego brakowało? Nie... musiałby być chyba nienormalny, żeby chcieć tam wrócić. Teraz był, tu i teraz. W jakimś Fresno, z jakimś idiotą nie potrafiącym o siebie zadbać na karku. Kiedy Robin jest zirytowany robi się zrzędliwy. A trzeba przyznać, że irytacja rosła... ludzie gapiący się na nich jak na nie wiadomo co, to nie jest dobry środek uspokajający.
-To chyba nie jest pierwszy taki raz, co? - powiedział do chorego - Stały bywalec szpitala? Wygląda na to, że wszyscy cię tu znają...

Chwilę później usłyszał krzyk. Jakaś kobieta... mogłaby się tak nie drzeć. Szeryf musiałby być chyba kompletnie głuchy, żeby jej nie usłyszeć. Przez chwilę Carverowi przebiegła przez głowę myśl - "To potencjalny pracodawca!" - ale zaraz ją odrzucił. Nie brał roboty od byle kogo - chyba, że naprawdę potrzebował forsy. Teraz był spokojny - inni właśnie załatwiali jakąś porządną robótkę... a przynajmniej taką miał nadzieję.

Rozejrzał się, szukając tego, co mogło doprowadzić tą kobietę do takiego stanu. Jeśli nie zauważył nic szczególnego (czytaj: groźnego), powoli ruszył dalej w kierunku szpitala...
 
Wilczy jest offline