„Ksiądz! Musimy się dowiedzieć kim jest ksiądz!” – przemknęło jak błyskawica przez umysł
Tiby. Odniosła bowiem wrażenie, że duchy mówią o konkretnej osobie, a nie przedstawicielu kościoła - ogólnie.
- Uciekajcie! Proszę... - zaskamlała w mowie Garou do przyjaciół.
Widząc, że jej działania nie miały żadnego wpływu na
Marka czy innych, wilczyca odskoczyła na bok. Nie było możliwości uniknięcia walki, jak chciałby tego
Skaczący w Mrok i ona sama.
Pozostali członkowie watahy w żadnym razie nie myśleli o dywersji, co wprawiło wilczycę w złość.
Jak maja być jednym ciałem, skoro nie potrafią zsynchronizować swoich działań z przewodnikiem?!
Dzika wściekłość jak potok spłynęła do serca
Tiby, wypełniając je i karmiąc. Źrenice jej rozszerzyły się, a szczeki rozwarły, ukazując straszliwe zębiska, które rosły w oczach wraz z całym cielskiem zwierzęcia. Zyskując ludzkich kształtów bestia rosła i rosła, a silne mięśnie pęczniały pod sierścią.
-
WHRRRRRAAAAAUU! – warczenie dobywające się spomiędzy ogromnych szczęk potwora – ni to człowieka, ni wilka - budziło prawdziwą grozę.
Oto zniknęła subtelna samica, ustępując miejsca przepełnionemu furią Crinosowi. Gniew wypełniał duszę bestii kierując jej wściekłość zarówno na opętany dom, jak i Garou, którzy nie słuchali swego przywódcy.
Dzięki wciąż wyostrzonym zmysłom,
Tiba doskonale widziała, co dzieje się wokół. Korzystając więc z okazji rzuciła się do przodu, by wyrwać kostkę
Tomka z uścisku, wolną łapa zaś zamierzyła się na
Trzeciego tak, aby wilk odkoziołkował w tyłu, ku drzwiom.
„Głupcy! Jeśli nie chcą się wycofywać po dobroci, zmuszę ich do tego!”