Książe Bolko - Dobrze Pani, zajmę się wszystkim – odpowiedział Księżnej i wychodząc nie zaszczycił ją nawet spojrzeniem. Odetchnął z ulgą, gdy znalazł się poza komnatą, jego serce kołatało z podniecenia mieszającego się z odrazą i strachem…Lorianna opowiadała mu o całym procesie przemiany, ale w najgorszych swoich koszmarach nie przypuszczał, że będzie to tak przerażające i nieludzkie. Przez moment do jego głowy zakradła się myśl rezygnacji z obietnicy, jaką dostał od swojej wybranki-„Za pięć lat, to stanie się ze mną, ale czy nie ma innego wyjścia?” „W końcu twoja żona nie jest człowiekiem, dobrze o tym wiesz i nie istnieje żaden sposób by to zmienić, pogódź się z tym!” – zganił sam siebie, musiał w końcu pogodzić się ze swoją przyszłością.
Nie myśląc dłużej o tym, machnął ręka na strażników stojących po końcach korytarza. Dwójka z nich natychmiast stanęła na baczność przed swoim wodzem. -W komnacie znajduję się zmasakrowane ciało, pozbądźcie się go i posprzątajcie po nim. – Bolko widział na twarzach swoich ludzi strach, wiedzieli bądź domyślali się, co też się mogło stać w Żółtej Komnacie.- Uspokójcie się przecież nic wam nie grozi a teraz idźcie i pośpieszcie się. –Słowa gwarantujące bezpieczeństwo z ust Księcia uspokoiły jego ludzi…byli świadomi tego, że Bolesław nie pozwoliłby na skrzywdzenia swoich oddanych wojowników.
Kilka minut później Książe szedł wraz z Krzesimirem w stronę Sali balowej, goście rzeczywiście mogli zacząć się zastanawiać, czemu tak długo nie ma pary gospodarzy. „Okłamują, spiskują, i knują...czyli robią to w czymś są dobrzy, a przynajmniej tak uważają” - Raz jeszcze Ci dziękuje wiedziałem, że mogę na Tobie polegać przyjacielu, a teraz musze niestety wrócić do gości. Miej oko na wszystko. – Obaj mężczyźni uśmiechnęli się do siebie i rozeszli w dwóch przeciwnych kierunkach, wiele razy ratowali sobie życie nawzajem i jeżeli komuś Książe ufał bezgranicznie to właśnie Krzesimirowi…no i Loriannie oczywiście.
Goście zabawiali się w najlepsze, i na ponowne wejście Księcia większej uwagi nie zwrócili, tak przynajmniej sądził Bolko. „ Okłamywanie, spiskowanie, knucie” – te trzy słowa powtarzał sobie w myślach władca patrząc z odrażeniem na swoich gości i ich sztuczne miny i fałszywe słowa, którymi się nawzajem raczyli, |