Berenika nagle poczuła jak lodowaty strach obejmuje całe jej ciało.
Czuła potworny ból, mimo to wiedziała ze nie pochodzi on z jej cała ani z jej duszy.
Ból umierania.
Strach.
Przerażenie.
Niezrozumienie czemu teraz, czemu tak...
Czuła śmierć...
Współodczuwała z tymi co przed chwilą nagle i brutalnie umarli, nie mając szansy na obronę.
Krzyk ich dusz ciągle dla niej trwał...
Te potworne wrażenie płynęły przez jej ciało sprawiając że nie była w stanie zrobić nic tylko trwać w tej męczarni duszy, gdyż ciało nie czuło nic...
Czuła dotyk silnej, ojcowskiej dłonie na ramieniu, słyszała jego cichy, acz mocno zaniepokojony głos, ale to wszystko docierało do niej jak z wielkiej odległości...
Nagle poczuła jakby coś wyrwało część jej jestestwa z ciała.
Znalazła sie nagle ponad sobą, przez chwilę straszliwie się przeraziła, że nadszedł kres jej życia, ale nie, jej ciało, nie ona sama siedziała nadal przy stole, nagle strasznie pobladła z malująca się w oczach mieszaniną straszliwego bólu, rozpaczy i zdumienia.
Obok coraz bardziej podenerwowany ojciec, który nie wiedział co się dzieje z jego jedyną córką.
Sala pełna gości, sala pełna sztucznych uśmiechów, pogardliwych, rzucanych kątem oka spojrzeń, sala pełna pychy, pokazowych zachowań, sala pełna próżności i żądzy władzy...
Coś ją nagle zatrzymało, powstrzymało siłę ciągnąca ją w nieznanym jej kierunku.
I tylko szept w jej głowie:
"Uważaj ukochana moja...uważaj... Uważaj na tych z kim rozmawiać ci przyjdzie, na tych którzy uśmiechać się będą na ciebie..."
Z słów tych jakie słyszała tylko ona w swej głowie promieniowało ciepło, radość istnienia, miłość...
Po chwili Berenika poczuła jak znowu staje sie kompletna, ta cześć jej jaka przed chwilą unosiła się w powietrzu z resztą ciała siedzącego przy stole.
Głęboko wciągnęła powietrze jak ktoś, kto zbyt długo bez niego przebywać musiał.
Gdyby ktoś potrafiący przenikać wzrokiem osłony tego świata spojrzał teraz w jej kierunku ujrzał by
istotę unoszącą się nad nią, wokół niej przenikająca stoły, ławy, ludzi w około.
Istotę jakiej celem niematerialnego bytu tu była ta śliczna ognistowłosa dziewczyna...