Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-12-2007, 18:02   #113
carn
 
Reputacja: 1 carn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwucarn jest godny podziwu
Gdzieś na terytorium Klanu Smoka, godzina Amaterasu, miesiąc Onnotangu, wiosna.

Promienie porannego słońca przywitały ją w środku kata wśród górskich połonin. Nie było to nic wyszukanego. W zasadzie była to najprostsza możliwa kombinacja podstawowych cięć, parad i kroków, kombinacja jaką wszyscy młodzi bushi poznają jako pierwszą, gdy tylko pozwoli się im ćwiczyć bokenem. Podstawy. Podstawy. Podstawy. Jej puste dłonie dzierżyły powietrze powtarzając sekwencje naprzeciw budzącemu się Słońcu. Własne miecze nadal drzemiące w swych sai przesunięte zostały na plecy, by nie ograniczały ruchów, ale i nie były niepokojone. Ruchów wcale niepewnych, wcale niedoskonałych, za to cierpliwych i zdeterminowanych. Młoda twarz pełna zacięcia patrzyła w ogniste oblicze Amaterasu, jakby szary górski kwiat o niewielkich, potarganych wiatrem listkach i przygiętej wiatrem łodyżce, który kurczowo trzymał się popękanej skały, nie był jedynym obserwatorem. Może mała Togashi występowała właśnie przed całym Dworem lub wymagającym Nauczycielem? Było to wyzwanie rzucane Panu Słońce? A może tylko zabawianie zmęczonej życiem roślinki. Gdzie kończą się marzenia, a zaczyna obłęd? Ludzie lubią tak nieistotne pytania. Schowała wyimaginowany miecz do jego nieistniejącej sai i głęboko ukłoniła się Światu. Gwałtownie, niczym toczący się głaz, ruszyła po zboczu. Czy kamień wiatrem w dół gnany ulega mu, czy jedynie korzysta z jego pomocy?
Kierowała się na Kyuden Tonbo, swoisty przedsionek ziem Smoka i zadrę w jeszcze zbyt wielu Lwich sercach. Przemieszczała się szybko korzystając ze znajomości tego szlaku i przyzwyczajenia do górskich ścieżek. Stopy tańczyły między załomami skalnymi gotowe zareagować na zbyt luźne podłoże nim jego obecność zafrasuje myśli. Lekko zgięta, z lewą dłonią na uspokajającym zimnie zaklętego w tsubę czarnego żurawia, a prawą gotową reagować na nieprzewidywalne mknęła wśród stoków. Uważne spojrzenie z wyprzedzeniem wyszukiwało dogodną trasę dalszego przemarszu. Spieszyła się. Na ostrożność przyjdzie jeszcze pora. Myśli wędrowały szybciej. Czy na pewno najkrótsza droga, która wydała jej się drogą oczywistą, była najszybszą? Wielkie bramy stały na tej drodze, a przecież o wiele mniej trzeba było by dumne Lwy chciały zawrócić ją z drogi. Lecz jakie pozostawały wyjścia? Myśli odszukiwały szczegóły głównych szlaków Rokuganu.
Mogła ruszyć szlakiem zachodnim przez bogate, choć nie bezbronne Lwie podbrzusze. Żyzne równiny i osady pełne spichlerzy i strzegących je wojsk zawsze oczekujących wojennych czasów. Trasa ta pozwoliła by ominąć Otosan Uchi zostawiając na szlaku tylko jedną bramę... Shiro sano no Kakita... Kakita Toshimoko-sama... Ciekawe czy słyszał. Kakita Higeru-sama... Ciekawe czy wie. "Dość!" Dłoń jakby poparzona umknęła z wakizashi szukając ukojenia na bronionej przez smocze sploty rękojeści katany. Spokój wracał wspomagany przez chłód powiewów górskiego wiatru, które nie mogąc powstrzymać młodej Togashi zawzięcie szarpały jej rozpuszczone włosy. Trzcinowy kapelusz poddał się już dawno ogarnięty beznadzieją podrygiwał w takt biegu zsunięty na plecy.
Mogła jeszcze obrać szlak wschodni. Smok podróżujący pograniczem Feniksa nie powinien budzić zbędnych emocji. Trzeba by jednak minąć Toshi Ranbo, a i to nie bue było by jedyną przeszkodą. Najpierw Twierdza Szmaragdowego Championa, a potem konieczność obejścia całej stolicy. Próba przedostania się przez Otosan Uchi byłaby niepotrzebnym ryzykiem tak blisko obranego celu. Nie przepadała za dużymi miastami, a te na jej drodze należały do największych. Oczywiście pozostawały jeszcze drogi lokalne, jednak Kyoko niewiele ich znała poza górskimi domenami Smoka. Pokonując kolejne wzniesienie postanowiła odłożyć decyzję aż do Oiku. Po drodze powinna dowiedzieć się więcej o nastrojach panujących na ziemiach spadkobierców Akodo, a i samo jej przyjęcie gdy przekroczy granicę powie jej więcej niż najdłuższe przemyślenia. Przyspieszyła kroku obiecując sobie, że do Oiku dotrze w połowę czasu potrzebnego na przemarsz tą trasą. Życie jest serią prób. Te ustanawiane samodzielnie przygotowują na te szykowane przez Los.
 
carn jest offline