Ognie widać było jak na dłoni. Nie było czasu do stracenia, trzeba sprawdzić co się dzieje.
Szybko odeszła od okna i ruszyła do drzwi. Nie ma co bawić się w ukradkowe znikanie. Wybiegła czym prędzej z karczmy i odbiła zaraz za wyjściem w prawo, do najbliższego zaułka. Widziała jak do nieznajomego, który jej się przyglądał, podszedł inny mężczyzna. Próbowała usłyszeć co mówi <nasłuchiwanie>.
Następnie zaczęła kroczyć zaułkami, kryjąc się, uważnie zaglądając za rogi, starając się dotrzeć jak najbliżej głównego placu. <ukrywanie, nasłuchiwanie>.
Kiedy tam dotarła ogień szalał coraz bardziej.
Jeśli spotyka kogoś z wioski podchodzi i pyta:
- Co się dzieje?
Gdyby spotkała natomiast pojedyńczego potwora atakuje z zaskoczenia, czekając aż ten będzie odwrócony do niej bokiem, a najlepiej tyłem. Stara się przytrzymać rękę w której tamten trzyma broń, jednocześnie uderzając lewą pięścią od dołu, w szczękę, przekręcając nieznacznie nadgarstek. |