Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-12-2007, 12:31   #106
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Księżna wstała z kanapy zdecydowanym ruchem.

„Dość tego! Nie mam czasu, muszę być na balu... Wybacz mi dziecko.”

Lorianna spojrzała z chłodną czułością na uśpione oblicze Weroniki, po czym skierowała się do drzwi. Tu rzekła do strażników:

- Sprowadźcie mi zaraz moją garderobianą oraz jakiegoś sługę. Niech sługa poprosi o stawienie się tutaj mego spowiednika – Ojca Franciszka, a potem przyjdzie z nim. Byle żwawo!

Po tych słowach wampirzyca zamknęła drzwi komnaty, a szelest jej spódnic przemieścił się w jej głąb. Lorianna podeszła do stolika, na którym stała taca z kielichami i antałkiem wina. Uchyliwszy zamknięcia kobieta powąchała zawartość.

„Taaak! To był znakomity trunek.” – mimo iż sama już dawno nie piła wina, potrafiła jeszcze poznać jego jakość po zapachu i kolorze.

Uśmiechając się do siebie z zadowoleniem, księżna wyjęła z kieszeni sztylet i podcięła nim sobie żyły lewej dłoni.

„Ciekawe ile razy jeszcze przyjdzie mi to uczynić tego wieczora. Zasługuję chyba na miano męczennicy.”


Nachyliwszy się nad naczyniami, kobieta pozwoliła, by stróżki jej vitae ściekły na dno każdego z kielichów. Po tym procederze, szybko zaleczyła ranę, zaś zdrową ręką nalała do czarek wyśmienitego trunku.
Akurat, gdy kobieta skończyła, rozległo się pukanie.

- Czekać! – krzyknęła, po czym nawet nie patrząc ku górze, zwróciła się do swego ukrytego stróża - tego samego, który zakołkował niesfornego Korda. – Gdzie jest teraz Świnka?

Po tym pytaniu zapadła cisza. Księżna zamknęła oczy.

- Komnata obok... zielona. – odpowiedział jej cichy syk gdzieś z boku.

Wampirzyca skinęła głową i dała jeszcze chwilę swemu strażnikowi na ukrycie się, po czym, otworzywszy oczy, rzekła donośnie:

- Wejść.

Zgodnie z jej rozkazami w drzwiach Żółtego Pokoju pojawiła się garderobiana – Marta, jakiś chłopak służebny oraz stojący przed nimi stary ksiądz.

- Witaj Ojcze, mam nadzieję, że ci nie przeszkodziłam. – rzekła słodko gospodyni zamku do Franciszka.

- Ty nigdy dziecię. Zawszem gotów do posługi tobie. Czy masz jakowąś prośbę albo wątpliwość?

- Ojciec czyta w moich myślach... Przyznać muszę, że martwią mnie trochę stosunki z Arcybiskupem Świnką...


- Ano, mnie też. Modlę się jednak by wszystko dobrze się ułożyło.
- Ja również Ojcze, miałabym jednak prośbę...
Lorianna uśmiechnęła się lekko, ze smutkiem.

Tym uśmiechem właśnie zawojowała nie jednego mężczyznę, który oziębły był na wdzięki dzierlatek, a w księżnej znajdował spokój i dostojeństwo Matki Bożej – paradoks.

- Tak?

- Czy mógłbyś udać się do komnaty obok i pogawędzić nieco z naszym dostojnym gościem. Może ty jako człowiek światły i czysty umorzysz nieco zgryzotę Arcybiskupa, a i wspomożesz dobrym słowem mnie...

- Ależ oczywiście dziecię, już idę!
– staruszek już zawrócił, kiedy głos księżnej powstrzymał go.

- Chwileczkę. Przygotowałam specjalnie dla świętobliwych ojców najlepsze nasze wino. Niech więc Ojciec Franciszek zgodzi się, by szedł z nim mój sługa i ugościł was należycie.

- Oooo czyżby ulubiony trunek księcia Bolka został nam przyznany.

- Ano właśnie.


- To wielki zaszczyt, dziękuję pani.

- To ja dziękuję Ojcze.
– odpowiedziała łagodnie Lorianna.

Chwilę odczekała aż sługa weźmie tace i wraz z duchownym opuści komnatę, po czym zwróciła się do garderobianej.

- Wejdź Marto. Widzisz tam na kanapie pod ścianą śpi młoda szlachcianka Weronika. Męczą ją jakieś majaki senne. Teraz odpoczywa, ale jeśli tylko zobaczysz, że się przebudza, każ mnie wezwać, natychmiast!

- Oczywiście pani.

- Dobrze zatem, troszcz się o nią.
– odpowiedziała księżna podchodząc do drzwi pokoju. – Postaraj się też utrzymać dziewczynę w tej komnacie do mego przyjścia. Pamiętaj jednak, by nie robić nic na siłę.

- Tak, pani.

Wydawszy rozporządzenia, wampirzyca raz jeszcze zmierzyła wzrokiem pomieszczenie, po czym opuściła je. Do strażników Czerwonego Pokoju rzekła jeszcze:

- Pilnujcie też Zielonego. Nie chcę, aby ktoś się tu kręcił.

- Zrozumiano.

Księżna wygładziła materiał sukni i poprawiła fryzurę, po czym zdecydowanym krokiem skierowała się ku sali balowej. Mimo iż północ jeszcze nie wybiła, ona już czuła się zmęczona.

„Wrażeń tej nocy starczy mi na kolejne pięćdziesiąt lat... Pod waruniem oczywiście, że i mnie czeka jeszcze jakaś przyszłość...”
 
Mira jest offline