| Kamisori Yoake Shiro, Twierdza Ostrza Blasku, terytorium Klanu Kraba; 1 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114.
Fukurou mijając bramę miał znowu to dziwne wrażenie...Czuł, że tatuaż na jego karku się porusza. Choć wiedział, że to raczej niemożliwe. Myślami cofnął się o kilka lat wstecz... Shiro Togashi, Dom Najwyższego Oświecenia, kilka lat wcześniej
Kwatera była mała i ciemna. Kaganki rozświetlały ją bladym blaskiem. Kamienne ściany czyniły to miejsce jeszcze bardziej niesamowitym. Nadawały pomieszczeniom wygląd lochów. Aż dziw było, że ktoś tu mieszkał. Na kilku drewnianych stołach stały miseczki z barwnikami, bambusowe igły, zwoje z wymalowanymi rysunkami. Nieduży parawan z malunkiem sosnowego zagajnika na tle gór, oddzielał część prywatną od oficjalnej. - Nie ma co się przyglądać Fukurou-san, wzrok to zwodniczy zmysł. Naucz sie polegać także na innych. - Smok usłyszał za sobą lekko ironiczny głos. Fukurou odskoczył instynktownie sięgając po broń. Ale całą broń musiał zostawić przy wejściu do zamku. - Ara, ara... Po co te nerwy. - rzekł starzec o oczach pokrytych bielmem, ubrany w zwykłe kimono ozdobione monami rodziny Togashi. Fukurou zobaczył na szyi starca fragmenty tatuaży. - Sumimasen Togashi-sama. - rzekł Mirumoto. - Po co te formalności synu Hameko-san? - odrzekł starzec. - Możesz mi mówić Gaijutsu. Zrobiłem tatuaże twej matce, zrobię i tobie...Tatuaże są moimi dziećmi, więc praktycznie, będziemy rodziną. - Hai Gaijutsu-sama. - rzekł Fukurou.
Starzec odsłonił parawan, za którym Fukurou zobaczył matę, porcelanową buteleczkę i dwie czarki. - Usiądź Fukurou-san. Musimy porozmawiać. - rzekł starzec.
Smok usiadł naprzeciw starca. Zaś Gaijutsu napełnił tylko jedną czarkę, tą przed Smokiem. - Wiesz po co tu jesteś, prawda? - spytał ślepiec. - Hai, matka powiedziała... - zaczął Fukurou. - Tatuaże nie są tylko obrazkami na skórze... Odpowiednie wykonane nakłucia łączące meridiany, rysunki odpowiadające naturze wojownika... To wszystko sprawia, że tatuaże budzą ukrytą w bushi moc. Należy jednak uważać, źle dobrane tatuaże mogą doprowadzić na skraj szaleństwa. Dlatego zanim przeniosę na twa skórę wnętrze twej duszy, muszę ją poznać, ne? - rzekł starzec, po czym dodał. - Pij.
Smok wypił napój z czarki i poczuł jak ogień wypala jego gardło, oczy wypełniły sie łzami, gwałtownie próbował złapać oddech. Była to bowiem najmocniejsza shochu* jaką pił w swym życiu. - Wiesz, czym jest twe imię Fukurou-san? - spytał starzec. - Hai - odparł Smok wspominając dawne czasy. - Sowa to ptak który potrafi przejrzeć ciemności nocy. Mądrze wybiera cel i podlatuje cicho i niezauważalnie. Atakuje raz, ale zabójczo skutecznie. To ptak mądrości i przenikliwości, ale także symbol śmierci - rzekł starzec. - Twoi przodkowie wybrali ci te imię nie bez powodu. Kiedyś będziesz musiał dorosnąć do jego wagi. -
Po czym nagle zmienił temat - Co cenisz w życiu Fukurou-san? - Honor oczywiście. - rzekł odruchowo Smok. Starzec się roześmiał, po czym rzekł. - Iye Fukurou-san, honor jest drogą, którą podążasz. Ale honorem się żyje, a nie go ceni. Honoru bowiem nikt nie może ci odebrać. Więc ciężko jest cenić honor. Boimy się utraty On**, nie honoru. Ci, którzy nie rozumieją tej subtelnej różnicy... - Wyjaśnij to Gaijutsu-sama. - przerwał starcowi Fukurou. - To proste Fukurou-kun. - rzekł ślepy starzec. - Czasami więcej honoru ma ronin, niż bushi Żurawia z długim rodowodem. Zrozum te słowa, a poznasz a naturę honoru.
Togashi ponownie napełnił czarkę shochu i podał Fukurou. - Pij, shochu otwiera wrota serca.
Fukurou wypił posłusznie, lekko krztusząc się. - Co więc cenisz? - spytał ponownie ślepy starzec. - Mojego dziadka, siostrę, matkę, kowala z wioski Ichime, który wyrabia piękne origami, heiminkę opowiadającą stare legendy w przydrożnej karczmie z wioski w okolicy Kyuden Tombo... - rzekł Smok. - Cenię ludzi. Czyż to nie ludzie, nie tylko samurajowie, ale i niższe kasty nie tworzą Rokuganu? - Hai. Masz rację Fukurou-kun, to głęboka myśl. Musashi-sama dobrze cię szkoli. - rzekł Gaijutsu, po czym kontynuował. - A czego się boisz? - Że zawiodę...Nie jestem pewien czy podołam nałożonemu na mnie przez Fortuny ciężarowi. Nie jestem tak silny jak mój ojciec, ani tak potężny jak mój dziadek. - rzekł Smok z lekkim oporem, tymczasem Togashi nalał kolejną czarkę i podał Fukurou. Bushi wychylił ją jednym haustem. Fukurou zakręciło się w głowie, to był mocny alkohol. - Jaki chciałbyś mieć tatuaż Fukurou-kun? - spytał Gaijutsu. - Sowę! Tak..so..sssooowę trzymającą w szponaaach katttanę, z rozsłożonoonymi skrzydłami. - wybełkotał lekko pijany Smok, wychylając kolejna podstawioną czarkę. - Kiedyś Fukurou-kun, nauczysz sie, że to czego pragniemy, nie zawsze jest tym, czego potrzebujemy. - zachichotał cicho Ślepy Smok. - Teraz jednak czas, na pytania które pozwolą mi dobrać tatuaż... Zarówno do twej natury jak i do zadań z jakimi przyjdzie się tobie zmierzyć synu Hameko-san. Kto wie, może jeszcze kiedyś sie spotkamy. Ciekawe, czy do tego czasu przebudzić ukrytą w tych tatuażach moc.
Ale tych słów pijany Fukurou nie zapamiętał, tak samo jak tego co działo się później. Kamisori Yoake Shiro, Twierdza Ostrza Blasku,terytorium Klanu Kraba ; 1 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114.
Rżenie Subayai przywróciło myśli Smoka do rzeczywistości. Fukurou lekko poklepał konia u podstawy karku uspokajając zwierzę. Smok przestał rozpamiętywać przeszłość, a skupił się na niepewnej przyszłości i wijącej się przed nim, wśród nagich wzgórz, drodze. *- mocna wódka będąca destylatem sake
**- dosł. szacunek,twarz, ale onacza bardziej dobrą reputację
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
Ostatnio edytowane przez abishai : 30-12-2007 o 20:40.
|