- Myślę, że trochę na wyrost oceniłeś mój status mości Laszlo. Osoba tak pobożna i mądra – z trudem te słowa przechodziły mu przez gardło
– jak Ojciec Święty Bonifacy, nie potrzebuje doradców. Raczej sług wiernych i gotowych. Uczynił mnie w swej łaskawości posłem Księcia Łokietka, którego to wielkim przyjacielem jest. Możny to władca i mądry… Jego to interesy przyjdzie mnie dziś reprezentować…
Spodziewał się, że na tym balu, sieć intryg tkana będzie równie gęsto jak tkaniny flamandzkich mistrzów. W treść knowań i intryg będzie zawilsza niźli najpiękniejsze arabskie ornamenty. Spodziewał się gierek, półprawd, kłamstewek i słownych utarczek. I doczekał się a Węgier, znać był mistrzem słownej szermierki. Nie odpowiedział mu na jego pytanie, natychmiast zadając inne.
„Śpiewałbyś ptaszku jak na spowiedzi, gdyby Cię dominikanie na spytki wzięli” – pomyślał.
Zauważył wejście księcia
Bolesława na salę. Piast jak się spodziewał, emanował krzepkością i siłą, spokojnym krokiem zajął miejsce przy swoim stole. Tuż za nim weszła równie dostojnie
księżna, zajmując miejsce przy swoim małżonku.
Gabriel zwrócił się do Węgra:
- Musisz mi wybaczyć, panie Andrasie. Widzę, że ich Książęce Moście wróciły na salę, uprzejmość i etykieta wymaga bym się z nimi przywitał. Muszę także poselstwo im przedłożyć. Wyrażam również nadzieję, że będziemy mogli jeszcze dzisiaj porozmawiać… *****
Vasques ruszył przez salę wypełnioną bawiącymi się parami w kierunku podium książęcego.
Sylvii i
Sarek podążali za nim jak cienie. Zatrzymał się dokładnie przed gospodarzami uroczystości, skłonił się zgodnie z wymogami etykiety.
– Niezmiernie mi miło – zaczął powoli
– książęcym mościom, przedstawić moja skromną osobę. Nazywam się Gabriel Vasques, jestem posłańcem Księcia Władysława, jego to interesy i stanowisko przyszło mi dziś reprezentować. Zaszczycony jestem mogąc być uczestnikiem tak wspaniałego balu. Wszyscy wszak wiemy, że oprócz zabawy i tańców, ważniejsze decyzje mają dziś tu zapaść. Być może nawet takie, które historii bieg ustanowią i o losach tego podzielonego narodu zdecydują.
Patrzył spokojnie na reakcje książęcej pary. Był ciekaw jak zareagują na następne jego słowa.
Odwrócił się do
Sareka i gestem przywołał go do siebie. Saracen zbliżył się wyciągając podłużny pakunek ku rycerzowi.
Vasques ostrożnie odwijał tkaninę z pakunku. Oczom zebranych ukazał się miecz w pięknej pochwie, z głownia zdobioną papieskim herbem. Ujął oręż za rękojeść i z wprawą wyciągnął z okrycia. Profesjonalnie wykonane ostrze, zalśniło w świetle kandelabrów. Refleksje świetlne przemykały po idealnie gładkim i wypolerowanym ostrzu, na wytrawionych w stali słowach:
ACCIGE . GLADIO . TVO . SVPER . FEMVR . TVV . POTETISSIM. Ci bardziej wykształceni w mig rozpoznali łaciński cytat z Wulgaty:
"Accingere gladio tuo super femur tuum, potentissime!".
-
Ojciec Święty Bonifacy, podarował ten miecz księciu Władysławowi, ten oto poświęcony przez Jego Świętobliwość miecz. Jako symbol poparcia i pragnienia papy rzymskiego, by: „Królestwo Polskie pod wodzą tego ostrza, zrosło się w jedną całość, jak ciało Świętego Stanisława. Niech ten miecz będzie symbolem zjednoczenia, a nie zbrodni jak oręż mordercy biskupa”. To posłanie papieskie skierowane do kniazia Władysława, na jego prośbę miałem zanieść na tę jakże wspaniałą ucztę, by w imieniu księcia wasze stanowiska w tej sprawie poznać.
Trzymał jeszcze przez chwilę miecz w górze, pozwalając mu błyszczeć w świetle, by wszyscy mogli się przekonać o jego autentyczności. Słowa wyryte na ostrzu:
"Bohaterze przypasz do biodra swój miecz, swą chlubę i ozdobę!" – z pewnością podziałały na gości. Wszak charakterystyczny znak płatnerski, jaki zdobił głownię - pień drzewa z pięcioma korzeniami – dobitnie świadczył o jego autentyczności.
- Wasze Książęce moście, powiedziano mi, że na uczcie gości sam wielki marszałek Zakonu, jak i Arcybiskup Świnka? Nie widzę ich tedy na Sali, azaliż były to tylko plotki? Zwłaszcza z Arcybiskupem Jakubem rozmowę pilną przeprowadzić muszę… kilka słów do przekazania z Rzymu…
Ukłonił się jeszcze raz przed książęcą parą.