Coraz więcej ludzi zbijało się przy pijaku. Plan krasnoluda wziął w łeb. -No cóż panowie. Jak tam wolicie. Chciałem wam tylko dupy przed zawodem oszczędzić. Ciekaw jestem kto wyjdzie z tej wyprawy żywy, a kto nie.- Mruknął do nich Yarpen.
Nie podobał mu się skrytobójca siędzący nieopodal. Nie lubił takich gnojków co z zaskoczenia wbiją nóż pod żebra. -Panowie, dajcie żyć poczciwemu starcowi. Przyszedł sobie wypić, teraz ględzi od rzeczy. Toż to głupie legendy i bajki dla dzieci. Zaprowadzę go do domu i kłótnia minie. Będzie po sprawie, a my dalej będziemy mogli rozkoszować się wspaniałym trunkiem podawanym w karczmie. - powiedział, uprzejmym głosem jakiś nowy towarzysz, po czym zarzucił rękę pijaka na kark i skierował się do wyjścia.
Na tą wiadomość Yarpen tylko ryknął śmiechem i chwycił za topór. Podszedł do Drowa szczerząc zęby.
-Puść go idioto. Już zapóźno na takie gierki. Każdy wie po co tutaj jest.- Pogroził mu toporem, po czym zwrócił się do reszty- najlepiej wyprowadźmy stąd pijaka. Możemy o tym pogadać gdzie indziej. Gdzieś gdzie jest bezpieczniej.
Ostatnio edytowane przez Lukadepailuka : 11-12-2007 o 17:03.
|