Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-12-2007, 20:28   #12
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Justin zmełł w ustach przekleństwo. Załatwienie sprawy w cztery czy sześć oczu wyraźnie stało się niemożliwe.
- Uspokójcie się... - syknął. - Chcecie wszyscy trafić do lochu?
Spojrzał na niewielkiego drowa.
- A tobie życie niemiłe? Ludzie was obu rozszarpią przy pierwszej okazji... Nie wiesz, co o was myślą? On sam - głową wskazał wielkoluda - na was wystarczy, jeśli się zdenerwuje.
Rozejrzał się dokoła. Łatwo było zauważyć, że przeciągająca się sprzeczka przyciągnęła uwagę kilku osób...
"Kretyni" - pomyślał. - "Tylko burdy im w głowie."
- Krasnolud ma rację w jednym. Wyjdźmy stąd jak najszybciej. Wszyscy razem... Bez głupich uwag... Albo niektórych wyniosą...
Zimne spojrzenie omiotło drowy i krasnoluda.
- Awantura w knajpie wam się marzy? - głos, choć cichy, dotarł do wszystkich zainteresowanych. - Zabawa ze strażnikami? Większa liczba zaangażowanych?
Justin wstał od stołu.
- Trzymaj i nie upuść - wręczył pijakowi flaszkę, którą ten ze szczerbatym uśmiechem przytulił do piersi.
- Zabierz go. Bocznym wyjściem. Ale tylko pomóż mu iść... - powiedział cicho. - A wy za nim... Z uśmiechami na twarzach, a nie ponurzy, jak na pogrzebie... A komentarze, to to na zewnątrz.
- A ty - spojrzał na krasnoluda - jeśli znasz jakieś zaciszne miejsce, to prowadź. Tylko odłóż ten toporek, bo nie pasuje do zaprzyjaźnionej kompanii - skrzywił się szyderczo.
 
Kerm jest offline