Jak bardzo niemiłym był dla niego fakt iż ten wielkolud dotknął go. Miał dwa powody, aby tak myśleć. Po pierwsze, musiał przyznać, obawy przed siłą kolosa miał niemałe. A po drugie, najzwyczajniej nie widziało mu się stanie z łapą człowieka na ramieniu. Zrobił krok w bok, aby odsunąć się od wojownika. Nie patrzył jednak na niego, nadal gapił się bezczelnie na krasnoluda. Ręce skrzyżował na piersi, nie miał ochoty wobec takiej przewagi pakować się w kłopoty. Powiódł po wszystkich spojrzeniem odrywając je od Yarpena. Wtedy też usłyszał słowa człowieka, nie barbarzyńcy tylko blondyna, który cicho dotychczas siedział. Na zaczepnego człowieka spojrzał, wyszczerzył się paskudnie i z zaledwie nutką złośliwości rzekł:
-Skąd wiesz? Może to, co o nas myślą skądś się bierze?- Uśmiech tylko się poszerzył, gdy o możliwościach zadania śmierci pomyślał. "Nie czas na to jednak." Zganił się w myślach, musieli, czym prędzej opuścić ten przybytek. Cofnął się szybko po wino zostawione przy stole i pospiesznie je zabrał. Marzył, aby butelkę tą rozwalić na łbie aroganckiego człeczyny. "Tak młoda i niedoświadczona istota zamknąć się powinna." Uśmiechną się w duchu do swych myśli. Wyraz twarzy pozostał jednak beznamiętny, gdy na wyjście czekał.
__________________ Zawrzeć ryje i klimacić... o.O
Ostatnio edytowane przez Kaaphilus : 11-12-2007 o 21:04.
|