Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-12-2007, 23:48   #22
Ra6nar
 
Ra6nar's Avatar
 
Reputacja: 1 Ra6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znanyRa6nar wkrótce będzie znany
Harry
Widok krwi i wszechobecnych zwłok napawał Cię tylko nienawiścią do wroga.
W Twojej głowie zaczęły układać się wersy, które motywowały Cię bardziej do działania. Nałożywszy drugi ze swoich granatów na garanda, zwróciłeś się z prośbą o pomoc do Boga. Pociągnąłeś za spust uprzednio wymierzając starannie w bunkier. Granat ruszył prawie w zwolnionym tempie. Obserwowałeś jego lot aż w końcu smuga dymu zniknęła i nic już nie widziałeś...po chwili usłyszałeś tylko huk gdzieś za bunkrem...nie trafiłeś.

Alan
Głośne nawoływanie kazało Ci ruszyć w stronę, z którego dobiegało. Wstyd Ci było trochę, że kierujesz się tam tylko dlatego, że zaintrygowało Cię kto to może być i skąd zna Twoje imię, ale wkrótce odrzuciłeś to uczucie, bo przecież ten żołnierz jak każdy inny potrzebował pomocy. Gdy dotarłeś na miejsce okazało się, że ów nieszczęśnik już nie żyje. Zasnął na wieki. Spod munduru na szyi wystawał nieśmiertelnik, a na twarzy żołnierza pozostał grymas bólu...

Arthur
Postanowiłeś, że dosyć już tego dobrego i najwyższy czas chronić tyłek i ruszyć do zasieków. Przyłożyłeś kolbę raz jeszcze do barku i wycelowałeś w kierunku bunkra. Oddałeś dwa szybkie strzały a dym na chwilę przesłonił Ci widoczność, następnie dostrzegłeś, że nikogo nie udało Ci się unieszkodliwić, natomiast nieprzyjaciel z łatwością zlokalizował Ciebie i za chwilę cekaem rozpoczął przeraźliwie szczekać w Twoją stronę. W zagłębieniu w którym się znajdowałeś teraz na kuckach byłeś widoczny od pasa w górę, wiedziałeś więc, że pociski mogą Cię dosięgnąć jeśli czegoś nie wykombinujesz.

Alexander
Mimo, że w paskudnych warunkach to jednak właśnie odbywał się Twój chrzest dowodzenia. Los tak chciał, że to Ty objąłeś pałeczkę po martwym kapitanie:
-Po wysadzeniu drutów biegnijcie ile sił w nogach pod podstawę bunkra! Stamtąd rozpoczniemy dalsze natarcie. Nie dajcie się trafić! - padła Twoja pierwsza komenda
-WYSADZAMY! - krzyknąłeś po raz drugi a gdy usłyszałeś jak jakiś porucznik powtarza Twój rozkaz nacisnąłeś wajchę detonatora. Po sekundzie usłyszałeś potężny huk połączony z odgłosem łamanych drutów i wynoszonego w powietrze piasku. W uszach Wam dzwoniło, ale teraz był najlepszy moment by ruszać pod bunkry.
-NAPRZÓD! - Ruszyłeś, nawołując resztę. Byłeś z przodu, biegłeś na czele niczym dowódca szarży, serce czułeś w gardle. Pociski świstały Ci dosłownie koło uszu, ale szczęśliwie dotarłeś pod podstawę bunkra wraz z dziesięcioma innymi ludźmi w tym całą załogą Twojej barki prócz Arhtura, który jak mniemałeś już nie żyje. Powodzenie operacji zależy od Ciebie, w głowie chodził Ci już trybik nastrajający kolejny plan. Nawet nie wiedziałeś, że automatycznie podejmujesz kroki, które podejmuje każdy dowódca.
 
Ra6nar jest offline