- Nie. Nie pójdziesz.- momentalnie odparł Wierny, wbijając swój zmęczony już tą wędrówką, jak i całą walką, wzrok w sanitariuszkę- Kogo jak kogo, ale sanitariuszki puścić przodem nie możemy.
Był wykończony. Nie myślał już kategoriami uczuć i swojego przywiązania do danych osób, ten romantyczny Wierny dawno już zasnął, osunął się w otchłań snu. Co krok chciał poinformować oddział nad wyraz głośno, że pierdoli to wszystko, odwrócić się i znaleźć sobie chociażby małą wyrwę w ścianie kanału, by ułożyć się tam i zasnąć. I spać godzinę, dzień, tydzień. Wieczność?
Nie mógł. Był ich dowódcą, musiał wytrzymać. Razem z Olgą dzielił zadanie przeprowadzenia ich przez te plugawe podziemia. Oni walczyli dla niego na górze, on na dole będzie walczył dla nich. I jeżeli zginie, to swoją śmiercią pomoże chociaż im wszystkim. Tadeusz wiedział, iż umrze jako bohater. - Przodem idę ja z Gromem. Dalej Olga, Jonasz, Basia, Daniel, Jastrząb i Chmura zamykający pochód. Czekamy aż wrzucą kolejny granat i w chwilę po nim idziemy- cicho i w ukryciu, jeżeli to tylko możliwe.- zarządził porucznik i nawet nie zerknął na reakcję podwładnych. Oparł się o ścianę, za nic mając sobie jej brud i spoglądał na otwór w kanale.
Kto stał bliżej, mógł zaś usłyszeć Wiernego modlącego się w intencji przejścia przez ten fragment kanału bez strat. Pod Twoją opiekę uciekamy się...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie. |