Althea szybkim ruchem wyciągnęła ostrze z martwego ciała i obróciła się, zamierzając, w razie gdyby coś jej zagrażało, blokować ewentualne uderzenie. Nic takiego się jednak nie stało, więc cofnęła się w zaułek, uważnie rozglądając się za kolejnym przeciwnikiem.
Nie zamierzała wystawiać się na bezpośrednią walkę, w której nie widziała większych szans, wolała czekać na okazje, by, jak się ona pojawi, wykorzystać ją i zabijać z ukrycia. Szybko i precyzyjnie. Tak jak ją uczono. Schowała się w cień ulicy i przylgnęła do ściany. Co teraz, spytała samą siebie. Szybkim ruchem głowy omiotła teren walki. Kiedy już zlokalizowała następny cel, dużego orka nacierającego na dwójkę mieszczan, nie czekała. Zdjęła kuszę z pleców, naciągnęła cięciwę i wycelowała. Bełt pomknął w kierunku orka, szybko i cicho, niczym anioł śmierci, który przyszedł spełnić swą powinność. |