Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-12-2007, 12:02   #18
Kaaphilus
 
Reputacja: 1 Kaaphilus nie jest za bardzo znanyKaaphilus nie jest za bardzo znanyKaaphilus nie jest za bardzo znanyKaaphilus nie jest za bardzo znanyKaaphilus nie jest za bardzo znany
Szedł za swymi nowymi kompanami, przynajmniej na czas przesłuchiwania starca. Robił wszystko, aby w oczy się nie rzucać mimo braku kaptura. Ręce schowane w kieszeniach popielatego płaszcza miał, trzymał je na komponentach do najszybszego ze swych zaklęć.
Musiał sobie przyznać, dał się zaskoczyć owy trzem napastnikom w czerni.

"No i się zaczęło..." Pomyślał gorzko widząc jak zabójcy krasnoluda poczęli zbliżać się w ich stronę. Jeden z nich, związany walką z Justinem, zbytnio go nie interesował, wojownik najpewniej poradzi z nim sobie bez problemów.

Krok w tył zrobił, nie chciał zostać raniony przypadkowym ciosem. Z przekleństwem na ustach wyjął z kieszeni kawałek kory. Wprawnym ruchem rozciął sobie wnętrze prawej dłoni ostrzem sztyletu, który u pasa trzymał. Kawałek kory położył sobie na ranie i w pięść zacisnął. Wyśpiewywać zaczął gardłowo brzmiące słowa w obcym języku. Krew przestała kapać na bruk, znak, że czar tkany był właściwie. Jego ruchy stały się odrobinę powolniejsze, jakby czar korzystał zarówno z mocy jak i sił maga. Ostatnie słowo brzmiało niczym warkot jakiejś ożywionej kreatury. Nekromanta wyrzucił przed siebie dłoń, rany i kory już nie było. Z pomiędzy rozczapierzonych palców wydobyła się skwiercząca moc. Przypominała trochę kilka szkarłatnych węży nieustannie zwijających się jakby w walce, podobny dźwięk do owych węży wydawała, gdy leciała w stronę przeciwnika Yarpena.

Morderca został trafiony w lewe ramie, te natychmiast wychudzone zostało, cała zawarta w nim krew zmieniła się w zakrzepnięte grudy. Skóra i mięso zaczęły odchodzić od ciała. Wrogi wojownik popatrzył na swoją rękę, była ona niczym u trupa jakiego, martwa i pozbawiona choćby odrobiny życia.

Właściwie to Kaaphilus miał ukrytą nadzieję, że krasnoluda przypadkiem w pusty łeb trafi zamiast zabójcy. Jednak nie wyszło, musiał zadowolić się uszkodzeniem przeciwnika. Kilka chwil minęło, gdy wszyscy powaleni już leżeli. Wtedy to właśnie, po przysłuchiwaniu się krótkiej rozmowie towarzyszy usłyszał kobiecy krzyk:

-Mordercy!! Zabili kogoś!! Straż, straż!

Wołanie urwane nagle zostało, dopiero po kilku sekundach zrozumiał czemu. Skrytobójca, który przyglądał im się w barze, nadbiegł w ich stronę. Drow rozejrzał się szybko, jeśli zaraz nie uciekną będą martwi. Ruszył więc we wskazanym przez Justina kierunku...
 
__________________
Zawrzeć ryje i klimacić... o.O
Kaaphilus jest offline