[ruch za nieobecnego] Andarius zapragnął, a właściwie poczuł jakiś obowiązek pobratania się z wojami, którzy byli teraz odsłonięci przez ogień walki.
Dołączenie się do bitki zdawało się być wspaniałą okazją, magus i tak nie dbał o reputację w oczach tyrańskich Swagerów.
Rzucił jeszcze okiem po ogarniętej chaosem karczmie, przeskoczył za stół, wyciągnął zza pazuchy jakąś zakurzoną różdżkę. Ściskaną w obu dłoniach wymierzył w rycerza celem rzucenia jakiegoś czaru arkana żywiołów. |