- Jako mądrzejszy widzę panikę w oczach Jonasza. Przed chwilą mi zaufaliście i wszyscy przeszliście żywi. Czy to czegoś nie oznacza?- spytał półgłosem, wpatrując się w Basię Wstał. Bolało jak cholera, nie tylko bolało- Wierny prawie nie mógł się ruszać. Jakby "dla próby" naprężył wszystkie mięśnie, co skończyło się kolejnym atakiem powalającego wręcz bólu. Spojrzał jeszcze po wszystkich członkach swego oddziału, po czym odkaszlnął- zimny ściek powoli rzucał się na jego płuca- i zaczął mówić. - Widzicie więc, moi drodzy- powierzyliśmy swe życie Panu i wszyscy przeżyliśmy...- tu spojrzał na swoją ranę, na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, który wyglądał w aktualnej sytuacji co najmniej groteskowo- Owszem, było to szaleństwo, nie zrobiłbym tego gdyby nie jedna rzecz. Fakt, że chciałem wam coś udowodnić. I teraz ruszajmy, razem z Bogiem, który napełnił wiarą serca chociaż części z was. A przynajmniej mam taką nadzieję...
- Olga, prowadź. Idziemy starym szykiem- zarządził po czym zerknął przez chwilę na łączniczkę. Bardzo krótką chwilę. Ciągle wstydził się spojrzeć jej w oczy...
__________________ Kutak - to brzmi dumnie.
Ostatnio edytowane przez Kutak : 27-12-2007 o 12:08.
|