Izabell Review
Zdziwienie odpowiedzią Mistrza Ceremonii nie opuszczało Izabell przez dłuższą chwilę. Dłuższą niż by sobie tego życzył, czy wypadałoby kobiecie o jej pozycji. "Nie tego uczyła Cię dziewczyno Betty, domknij usta, bo romantyczne famme fatale wyszły już z mody. A bynajmniej ta mina nie wygląda ponętnie, lecz zupełnie bezrozumnie. Dawno przestałaś być zwierzęciem pociągowym-więc się tak nie zachowuj!" Wewnętrzna krytyka wróciła jej trzeźwość spojrzenia na siebie i wydarzenia wokół niej... Zaczęła czuć również, że zupełnie w niezrozumiały dla siebie sposób stała się centrum zainteresowania tego dziwnego, starego człowieka. Czuła na sobie jego uśmiech, satysfakcje, nawet swego rodzaju zachwyt-niby wszystko, czym na co dzień ją obdarzano, lecz w tych warunkach i przy tych ludziach budziło to w niej swoisty, wyraźny, wręcz namacalny niepokój... "Pięknie Izabell, pięknie... Zawsze w coś się władujesz, a miałaś tylko na chwilę zastąpić Gorga.. Czego teraz chcesz? Co możesz zrobić? Zastanów się... Bo chyba już nie ma odwrotu."
Gdy padło pytanie Nico, automatycznie zwróciła swój wzrok na niego, a spojrzenia obojga spotkały się w pół drogi. "Nie podoba Ci się coś mój drogi ?" Sarkazm odbijający się w jej myślach miał ujście w nieprzyjemnym, pełnym wzgardy uśmiechu, który w tej samej chwili zagościł na jej twarzy.
Czas stąd iść za wiele myśli, za wiele wrażeń i emocji gościło w tej sali, a otwarte drzwi nęciły obietnicą spokoju i chwili prywatności, a nawet indywidualizmu po zdjęciu tych szmat z siebie. Wypadało jednak rzec jeszcze coś na pożegnanie Mistrzowi Ceremonii, choć nic specjalnie nie przychodziło na myśl zazwyczaj wyszczekanej ponad miarę bostońskiej piękności. Lecz nikt z jej towarzyszy nie planował się chyba więcej odezwać tak więc na nią spłynął ten obowiązek :
- Dziękujemy za udzielone informacje, nie będziemy już więcej zajmować tak drogocennego i dla nas i pewnie dla pana czasu. Udamy się teraz za radą do reszty braci, by nie czuć się dalej zamkniętą grupą, a już częścią Bractwa.
Powiedziawszy to pożegnała tego obcego, dziwnego człowieka delikatnym skinieniem głowy i spojrzawszy na swoich towarzyszy ruszyła majestatycznym krokiem ku otwartym drzwiom.
__________________ "Najbardziej przecież ze wszystkich odznaczyła się ta, co zapragnęła zajrzeć do wnętrza mózgu, do siedliska wolnej myśli i zupełnie je zeżreć. Ta wstąpiła majestatycznie na nogę Winrycha, przemaszerowała po nim, dotarła szczęśliwie aż do głowy i poczęła dobijać się zapamiętale do wnętrza tej czaszki, do tej ostatniej fortecy polskiego powstania." |