Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-12-2007, 23:19   #82
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Bailey z zadowoleniem dosiadł wierzchowca. Zawsze uważał, że lepiej kiepsko jechać, niż dobrze iść, a konie dostarczone przez burmistrza były całkiem niezłe. I podróż zapowiadała się nieźle...
Do czasu...
Nasilające się uczucie zagrożenie sprawiło, że Bailey zaczął się rozglądać wokoło w poszukiwaniu zagrożenia. Przygotował nawet kuszę do strzału. Ale i tak huk i dym zaskoczyły go. Z trudem opanował wierzchowca, który nie był tak dobrze przygotowany do niebezpiecznych podróży jak Bailey się spodziewał.
Gdy dym opadł, oczom Baileya ukazało się ośmiu uzbrojonych po zęby mężczyzn. Ze znanymi całemu światu symbolami na srebrzystych kolczugach.
"Popaprańcy z Inkwizycji" - pomyślał. - "Wolę zginąć, niż zgnić w lochu."
Walka wydawała się szaleństwem, ale...
Udając, że podporządkowuje się rozkazom zsiadł się z konia. W taki sposób, że wierzchowiec oddzielał go od napastników.
W tym momencie mag zsunął się z konia i zawołał:
-Nie chcę walczyć! Fillian... Wiem, że nie mam szansy pokonać ośmiu... halfin... uzbrojonych Inkwizytorów! ... gwelin... Nie jestem głupi!
Bailey ze zdumieniem spoglądał na to przedstawienie. Nie sądził, że przedstawiciel Starego Ludu chce się oddać w ręce oprawców.
I w tym momencie mag rzucił czary...
Korzystając z zamieszania Bailey chwycił kuszę i strzelił do najbliższego Inkwizytora.
 
Kerm jest offline