Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2008, 01:14   #161
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Głowa przy głowie – taki to mur?
Twarze jak orzech twardych czaszek.
Pięści spęczniałe jak garby gór –
- nasze.

Ciało drżało, a słowa więzły w ściśniętym gardle. Nagle serce zapragnęło, by mrok skrył to, co zobaczyły oczy. Lecz za późno... Zapadła cisza jakby powstańcy znaleźli się w grobowcu. W pewnym sensie zreszta tak było...

- Musimy przejść na drugą stronę. – rzekła z uporem Basia tak, aby wszyscy „Wigrowcy” ją słyszeli.

„Musimy... Zbyt wiele za nami, by się cofać. Ranni nie dadzą rady”

To straszne, że o to ostatnią przeszkodą na drodze ku wolności mieli być ich bracia. Martwi bracia. Sanitariuszka ścisnęła mocnej rękę Groma, trudno zgadnąć czy bardziej po to, by dodać odwagi jemu, czy sobie.

Dłoń nie na sztandarze ściśnięta,
Na otchłani huczącej grozą.
Malowana piosenko herosów
Gdzie ty?
Maszerują kompanie martwe
Po rozciętych węzłach losu:
Same hełmy i czarne bagnety.

Pewnie nie raz każdy z nich słyszał chrzęst kości pod stopami, na które nadepnęło się przypadkiem. To było straszne. Wówczas tak jakby dusza trzeszczała, łamiąc się i pękając, by już nigdy potem nie być całością. A teraz było gorzej...
Mieli wszak świadomie zanurzyć się w morzu sponiewieranych braci - tych, których kochali. Basia podniosła wzrok na Chmurę, tego młodego zapaleńca, który zawsze twierdził, że się nie boi.

„Kto wie... może to akurat ty odnajdziesz tam swoją matkę?”

Cóż za straszne myśli nawiedziły jej głowę? Basia otrząsnęła się, po czym, puszczając dłoń Groma, wysunęła do przodu.

- Nie ma rady, jesteśmy za słabi, aby się cofać. Musimy... przebrnąć i to dość szybko. Tamci na górze, raczej nie będą respektować naszych zahamować. – mówiła raz patrząc na Jonasza, raz na Wiernego.

"Muszę być silna dla nich."

Zaiste tego tylko brakowało – rozłamu w dowództwie.
Dziewczyna zmarszczyła czoło. To, co przeżyła... Śmierć, nie... zabójstwo Junaka, zabiło też ją. Śmierć niczym pasożyt zagnieździła się w sercu, pożerając coraz to większe jego połacie. Paradoks - Basia czuła, że umiera, lecz nie może umrzeć. Teraz miała zadanie – przeprowadzić tych ludzi, jej ostatnich przyjaciół, przez kanały.

„A potem?”

A potem... się zobaczy. Cóż, miała jeszcze jakieś naboje.

- Pójdę pierwsza, jestem najbardziej oswojona z martwymi. – powiedziała spokojnie, lecz unikała w tej chwili spojrzenia Rudzielca, który najlepiej wiedział jak „bardzo” jest oswojona. – Po prostu trzeba będzie zamknąć oczy i... zapomnieć. To nie pierwszy raz przecież.

To rzekłszy, Basia ruszyła przed siebie.

W dróg poszarpanych linach
Motyw jak zasiek się rwie:
Nasze, nie nasze, nasze, nie nasze.
To cos przypomina... Już wiem:
Pęknięte serce skrzypiec.*


*Fragmenty wiersza K.K. Baczyńskiego „Ci ludzie”
 
__________________
Konto zawieszone.
Mira jest offline