-Na pewno nie wrócę do tych obrzydliwych korzonków - pomyślał - Może by złapać jakąś kurę lub wtargnąć do chaty któregoś z wieśniaków.
Wyszedł przed chlew i popatrzył na niebo. Niedługo wieśniacy wyjdą z chałup. Skierował się w stronę kurnika. Na gniazdach spały jeszcze kurczaki. Kiedy wszedł do środka zbudził kilka i wywołał tym mały chór gdakania. Chwycił dwa za łapy lewą ręką, prawą natomiast schował kilka jaj do worka przytroczonego do pasa. Lekkim, cichym truchtem zaczął podążać z powrotem do lasu.
Znalazł swoje obozowisko i zabrał się za jedzenie. Jednego kurczaka związał rzemieniem. Drugiemu ściął głowę mieczem, co było nieco trudne ze względu na rozmiar ostrza i ruchliwość głowy kurczaka. Kiedy pozbawiony głowy korpus jeszcze się ruszał on przyłożył szyję ptaka do ust i zaczął pić krew. Kiedy krew przestała kapać zaczął skubać pióra i obdzierać skórę. Serce, wątrobę, nerki i żołądek odstawił na później. To samo zrobił z drugą kurą. Kiedy już oporządził oba ptaki zatopił kły w mięsie, obgryzał kości, chrupiąc chrząstki i wydłubując sobie z pomiędzy zębów kawałki jedzenia, które się tam znalazły.
Kiedy skończył posiłek przemył ostrze, ręce i twarz oraz napełnił bukłak w pobliskim strumyku. Popatrzył znowu na niebo. -Gdzie teraz? Nie będę dłużej siedział w tej chaszczy.
Popatrzył na wschód. -Podobno w Wielkich Jaskiniach Krasnoludów mieszka wiele goblinów. Mógłbym ruszyć w tamtym kierunku. Wiele Ciekawych rzeczy mógłbym tam znaleźć. Może znaleźć jakiś wiernych wojowników. Ruszyć jeszcze dalej na wschód. Za jezioro Rhun...
Podniósł się wyciągnął ręce do góry i rozciągnął się. Powoli ruszył w stronę gdzie jego zdaniem wstało słońce. |