Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-01-2008, 21:47   #120
Tammo
 
Reputacja: 1 Tammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputacjęTammo ma wspaniałą reputację
Kosaten Shiro, Zamek Rozdroży, terytorium Klanu Żurawia; zima, rok 1113, 13 dzień miesiąca Psa

- Na porannym spacerze widziałem na niebie wiele gołębi które, o ile nie mylę się w swoich przypuszczeniach oddalały się w różne strony. A z zasłyszanego fragmentu rozmowy handlarzy, obok których zdarzyło nam się przejeżdżać wynikało, iż dziś rano przez północną bramę przejechała grupa bushi, w wyjątkowym pośpiechu. – Ameiko objęłą nieruchomą twarz samuraja spojrzeniem rozszerzonych zdziwieniem oczu, zastanawiając się zapewne jak i kiedy Naritoki zdołał podchwycić tą informację. Hiroshi, znający graniczące z magią zdolności postrzegania brata, był mniej zdziwiony.

- Doji Yasuhiko-san, jeśli nie będzie nieuprzejmością zapytać - co się stało?

Widząc wyraz twarzy starszego samuraja było oczywistym, że ten z ochotą odpowiedziałby pytającemu, że jak najbardziej takie pytanie jest nieuprzejmością. Ale Naritoki zdawał się tego nie dostrzegać, patrząc na gospodarza tak samo beznamiętnie jak wcześniej patrzył na odpowiadającego po myśli gospodarza brata, lub oferowaną mu rybę.

- Ssaa... - na moment Doji-san stracił kontenans. Nawet człowiek nieobyty z dworską grą zachowania twarzy dostrzegłby jak niezwykle zaskoczyło go pytanie Naritokiego. Dla osób tak w niej wprawnych jak te siedzące w pokoju twarz pana Doji była czytelna jak otwarta księga. Choć krótko. Yasuhiko miał swoje lata i umiał się pozbierać.

- Ciężko mi rzec. Nie pierwszy to raz tej zimy, nie ostatni zapewne. Daidoji nieustannie prowadzą jakieś wojskowe manewry, od co najmniej roku.

Mężczyzna machnął oddalająco dłonią, odkładając temat na inną okazję.

- Swoją drogą, nasunąłeś mi pytanie, Shiba Naritoki-san. - Zagaił, chytrze patrząc na Naritokiego. - Czy negocjacje w Nikesake dotyczące pokoju i zaniechania wendetty między Lwem a Ważką, jakie podjął się na ostatnim Cesarskim Zimowym Dworze negocjować Klan Feniksa, dobrze idą?

Hiroshi zamrugał. Cesarski Zimowy Dwór? Pytanie, czy Doji-san tam był... czy tylko powtarzał opowieści. Wzmianka nie dawała odpowiedzi... a samo pytanie stanowiło zręczne odbicie piłeczki. Zaognione stosunki między 'ustami Smoka', jak niektórzy nazywali Ważkę, a Lwem znane były w całym Cesarstwie. Wendetta Yokutsu nie umarła razem z nim, dumny Akodo pozostawił spadkobierców, a Tonbo, mimo zamknięcia szkoły bushi w swoim klanie, nadal mogli ćwiczyć w innych dojo Mirumoto. Dlatego kiedy drugi rodzic Ważki, słynący z zamiłowania do pokoju Feniks podjął się negocjacji, rozgorzały plotki. Jedynie rodziny cesarskie mogły konkurować z miłującym pokój Feniksem w kwestiach udanej liczby negocjacji pokojowych właśnie. Nawet Żuraw pozostawał w tyle. Ale Lew nigdy nie należał do łatwych partnerów, i rozmowy w Nikesake nawet się nie zaczęły. Ba! Sam wybór miejsca sprawił wiele kłopotów, dopiero presja nadciągającej zimy, i konieczności stanięcia na dworze cesarskim gdzie obie strony mogły zostać rozliczone skłoniły Lwa do niechętnej zgody na jedno z proponowanych miejsc spotkania. A samo to spotkanie miało być nie między Ważką i Lwem, ale między samurajami Lwa i Feniksa. Powszechnie szeptano, że Feniks zamierza się na zbyt wiele, próbując ułagodzić głodnego Lwa.

- Nie wiem panie - odparł spokojnie Naritoki wzruszając obojętnie ramionami - Nie powierzono mi jakiejkolwiek wiedzy na ten temat.

Lisi uśmiech spełzł z twarzy Yasuhiko. Dyplomata wciąż nie umiał określić czy Naritoki po prostu taki jest, czy też celowo coś przed nim kryje. Nie uzyskał nawet sztampowego "mam jednak wiarę w naszych negocjatorów" co otwierało by drogę do dalszej konwersacji. Sięgając po jedzenie, Yasuhiko skrzywił się, widząc niewielki wybór. Ameiko przysunęła się by spróbować wybrać mu lepsze kąski, lecz zirytowany samuraj złożył pałeczki, dając znak, że skończył i machnął na służbę.

Naritoki uprzejmie podążył za przykładem gospodarza, pomimo tego, że w jego miseczce pozostało jeszcze trochę ryżu.

Celowo to ignorując Doji wpił się chmurnym spojrzeniem w drugiego Shibę.

- Pewnie i Tobie, Shiba Hiroshi-san nie powierzono takiej wiedzy, ale zabaw proszę, tego tu starca swoim osądem na temat tej sytuacji.

Ton pobrzmiewał lekką urazą, nie prośbą.


Północna brama Kamisori Yoake Shiro, Twierdzy Ostrza Blasku; prowincja Ayo, terytorium Klanu Kraba; 1 dzień miesiąca Hantei; wiosna, rok 1114.

Tej nocy Akito nie spał spokojnie. Gdyby mógł obserwować siebie we śnie, zobaczyłby rzucającego się na boki i spoconego Kraba. Sny przemijały kolejno zostawiając jedynie uczucie niepewności. Jeden z tych snów utkwił jednak nad ranem w pamięci Akito. Obudził się ciężko dysząc, czuł pot a okrycie było pomięte i leżało z boku.

Nie dane mu było jednak zbyt długo się zastanawiać nad snem, głos który usłyszał, a który jednocześnie tak już dobrze znał przemówił:

"Dzień dobry, braciszku. Dobrze spałeś?"

Spojrzenie Akito odruchowo powędrowało w stronę daisho-kake. Wstał i podszedł, aby sprawdzić czy obręcze jakoś się zmieniły. Niepokoił się z tego powodu, że kłamstwa tego, którego imienia wolał sobie nie przypominać, mogą mocno nadwyrężyć odpoczynek płynący ze snu. Był cały spocony i niezbyt wypoczęty, miał nadzieję, że takie koszmary nie będą się powtarzały każdej nocy…

Przemył twarz i oddał się krótkiej medytacji połączonej z ćwiczeniami. Powoli uspokajał oddech zrównując go z rytmem ćwiczeń, po wykonaniu podstawowej sekwencji, wdział zbroję, po czym rozpoczął ćwiczenia z bronią. Szybkie płynne ruchy katany z dźwiękiem przecinały powietrze. Wyimaginowani wrogowie ginęli po krótkich i precyzyjnych ciosach. Akito wyobrażał też sobie, gdzie mógłby pozwolić się zranić, tak aby przeżyć a jednocześnie jednym ciosem zabić przeciwnika. Nie uśmiechało mu się zostać trafionym, jednak oswojenie się z tą perspektywą sprawiało, że w polu boju był już na to przygotowany i nie przeżywał szoku, jaki niekiedy rany wywoływały u innych samurajów.

Gdy już zakończył poranną gimnastykę obmył się jeszcze ściereczką (po ściągnięciu zbroi) i wyruszył na śniadanie. Był nieco zaskoczony zarówno obfitością stołu jak i ilością misji kurierskich, które nagle spadły na niego. Widział w tym dobrą okazję do ukrycia prawdziwych celów misji jak i okazji do zyskania wdzięczności w tych stronach, oraz tam gdzie miały trafić przesyłki. Nie spodziewał się jednak aż takiej ich ilości. Po którejś prośbie zaczął spisywać wszystkie przesyłki, nadawców i adresatów, a gdy liczba ich sięgnęła ilości przerastającej wszelkie wyobrażenie Kraba, z pomocą przyszedł mu Hida Misagi Naoki. Z wdzięcznością przyjął pomoc, po czym bez skrupułów począł wykreślać misje leżące zbyt daleko od celów podróży, lub zbyt ciężkie, w każdym razie te, które wskazał mu doświadczony kurier.

Akito nie szczędził sobie jedzenia, nie udawał, że nie jest głodny, ani że widok wykwintnych dań nie budzi w nim apetytu. Nie jadł jednak jak świnia, po prostu powoli acz skutecznie konsumował kolejne porcje, popijając jedynie herbatą. Dopiero tuż przed końcem śniadania pozwolił sobie na czareczkę sake przed podróżą. Przyjemnie rozgrzała ona wnętrze Kraba, poczuł jak wracają mu siły, poczuł nawet coś na kształt rozluźnienia, które jednak w przypadku samurajów, szczególnie w towarzystwie innych właściwie nie istniało. Czasami na nieformalnych spotkaniach, można było pozwolić sobie na luksus rozluźnienia, jednak i to miało swoją granicę, przynajmniej jeśli chodziło o samurajów ceniących sobie honor i chwałę.

Kłopoty z koniem na moment wyprowadziły Akito z równowagi. Nie wyobrażał sobie takiej gafy na koniec pobytu w Twierdzy Ostrzy. Piękny rumak okazał się wyjątkowo nieokrzesanym zwierzęciem, podobnie jak heimin, który omal nie został zmiażdżony pod gradem ciosów Akito. Powstrzymało go jedynie własne lenistwo oraz niechęć do takiego zakończenia pobytu w twierdzy. Pobicie heimina, które mogło przypadkowo zakończyć się nawet jego śmiercią nie wyglądałoby zbyt dobrze. Takie wypadki zdarzały się wśród tych, którzy wymierzali kary a byli jednocześnie wyjątkowo obdarzeni siłą, Akito należał do ludzi, którzy dobrze zdawali sobie sprawę z własnej siły i ze słabości ludzkiego ciała. Pokora, którą okazał heimin, zaspokoiła w pełni potrzebę satysfakcji Kraba, z dalszych rozmyślań nad sytuacją wybawił go Manji. Posłał mu krótki uśmiech, gdy ten przyszedł mu z pomocą wręczając jabłko, które chwile później zostało skonsumowane prze konia. Manewr pomógł, dzięki czemu mogli spokojnie wyruszyć w podróż. Ostatni raz spojrzał na twierdzę jeszcze w jej wnętrzu, wiedział, że wkrótce czekać go będą kolejne widoki i niespodzianki nieodłącznie związane z każdą podróżą.

Akito być może ostatni raz spoglądał na okazałą Twierdzę Ostrzy, na solidne i okazałe mury, potężne kamienie, umocnienia, na wspaniałych wojowników... Mimo to doświadczenia w walce z Krainami Cienia przypominały, że wszystko to ległoby w gruzach, gdyby nie sprzyjające ludziom Fortuny. Akito poddał się stanowi melancholii, którego dawno już nie odczuwał, opuszczał przybytek, który dawał mu schronienie, nocleg i wyżywienie. Opuszczał swoją przystań, obarczony wieloma misjami i zadaniami, jakie miał do spełnienia. Cieszył się z tego, że robi to wraz z przyjaciółmi, oraz tego, że ma okazję wykonać wolę swojego pana. Niebiański Porządek, który istniał w Rokuganie był prawdziwie zbawienny, bez niego opór stawiany Krainom Cienia byłby niemożliwy. Bez tego oporu, na ziemiach Rokuganu byłaby tylko rozpacz. Dlatego właśnie Kraby tak szczerze nienawidziły szczerości, dlatego tak obce były im intrygi i manipulacje. Wiedzieli dobrze z czym mają do czynienia i w przeciwności do innych Klanów traktowali to zagrożenie nadzwyczaj poważnie. Niemniej jednak ukrywanie więzi łączących go z przyjaciółmi na obcych terenach uważał za właściwe. Należało czasem okazywać słabość tam gdzie była siła, lub okazywać siłę tam gdzie była słabość. Ta przewrotna reguła odpowiadała Akito i stosował się do niej czasami.

Dziwna była to wyprawa, pośpieszna i prowadząca przez ziemie o najwyższym stopniu niebezpieczeństwa. Akito zastanawiał się przez moment ile czasu minie nim zostaną zaatakowani, nim napotkają stwory Fu Lenga lub nim wpadną w pułapkę Leśnych Zabójców. Nie śmierć była mu straszna, lecz świadomość możliwości niewypełnienia obowiązków, które przyjął na swe barki. A było tego trochę. Sześć listów, trzy niewielkie pakunki wraz z ustnymi przesłaniami (których nie będąc w stanie zapamiętać, sobie zapisał) no i do tego listy do dostawców, złożone w żelaznym pudełku, oraz prawie paląca przez ubranie drewniana persymona z przesłaniem, którego zapisać nie śmiał.

Akito na moment poddał się rozmyślaniom... i niemal wyleciał z siodła. Kaze-no-Musko szybko uczył się wyczuwać chwilę nieuwagi jeźdźca.

Zresztą, tak po prawdzie, jak przyznał sam przed sobą obserwujący towarzysza Manji, żaden z nich dobrym jeźdźcem nie był. On i Smok umieli się utrzymać na koniu... i to właściwie byłoby na tyle. Skorpiona martwiło to trochę. Jeśli w trakcie galopu któryś z nich by spadł... co wtedy?

Póki co, jego klacz węszyła co chwilę, a raz z godnym podziwu umiarem (które Manji, znając swego wierzchowca, prawidłowo zdiagnozował jako tchórzostwo) przeszła na drugą stronę drogi by nie zakłócić snu wylegującego się na kamieniu niewielkiego węża. Z jakiegoś powodu, pozostałe dwa wierzchowce skłoniły się ku jej decyzji i odtąd jechaliście raczej po jednej stronie drogi.

Fukurou nawet tego nie zauważył. Pogrążony był w namyśle. Droga jaką obrał, wiodła wprost ku Shinomen Mori, zatrzymując się jedynie w Wieży Strażniczej Wschodu, leżącej przy końcu łańcucha Gór Zmierzchu. Potem... zaczynała się jazda traktami i ścieżkami lokalnymi, by wreszcie wjechać w sam las. Fukurou westchnął cicho i spojrzał w niebo. Białe, czyste chmurki z rzadka przesuwały się po jasnym niebie. Pogoda niewątpliwie dopisywała.
 
__________________
Zamiast PW poślij proszę maila. Stare sesje:
Dwanaście Masek - kampania w świecie Legendy Pięciu Kręgów, realia 1 edycji
Shiro Tengu
Kosaten Shiro

Ostatnio edytowane przez Tammo : 07-01-2008 o 10:23. Powód: dodany fragment dla Akito, Abishai i Manjiego
Tammo jest offline