Ej znacie ten kawał?... Przychodzi Anioł do Demona.... XD
Thomas odpala artylerię przeciw-ożywieńcową! Jeden z wielbłądów wraz z jeźdźcem trafiony, rozpryskuje się na pył w efektownej eksplozji.
Sathem swoim wilczym ciężarem zdemolował kolejnego wroga i pogonił za następnym.
Kejsi obrzuciła uciekiniera kamieniami, PAC! – nie ma to jak kamiorek w turban. Rozproszony fruwającymi kamiorkami jeździec zauważył nadlatujący młot
Waldorffa w ostatniej chwili- i było za późno XD Wirujący młot dwarfa gruchnął w wielbłąda, zwierzak fikając koziołki przetoczył się po ziemi. Jeździec zgubił skręcony łepek w trakcie turbulencji.
Astaroth bierze sprawy w swoje... gardło...? ^^’’’ I falą swego demonicznego wizgu sprawia, ze kolejny wielbłąd napuchł jak balonik i prysnął. Sathem, który znalazł się w zasięgu, zawył, ogłuszony demonicznym wrzaskiem. Azmaer wyśmiał go z rozkoszą, strzepując piach z klingi i stając u boku Astarotha.
Tev doskakuje na ocalałego jeźdźca i zabiera kolejną uciętą główkę do kolekcji. Szkoda tylko że zamieniła się w piach;(
- Odejdźcie sthhhhąd.... – wysyczał ostatni nomad nim rozpadł się na piach.
No, zostajecie sami, na Pustyni Wiatrów.
Zapada noc. Jest zimno jak diabli, silny wiatr nieustannie sypie po was piaskiem. Zbieracie się nad zamkniętym włazem świątyni Przybycia. Hm... Żadne z was nie ma pomysłu jak to otworzyć....?!?!
Nagle niebo rozjaśnia błysk. Odwracacie się w kierunku, gdzie na horyzoncie pojawił się drgający, jasny promie światła, łączący niebo i ziemię. Promień pulsuje przez chwilę, po czym gaśnie.
Wiatry cichną nagle. Przez tony piachu pod waszymi stopami przemknął kilkunastosekundowy wstrząs. Za moment na gwieździstym niebie pojawia się niesamowita tęcza!