III. Jezus upada po raz pierwszy Podczas drogi z ciężarem krzyża na swych barkach, Jezus upadł trzykrotnie. Do każdego jego upadku teolodzy dorabiali setki metafor i przesłań, jedno z nich jest chyba najważniejsze. Ciężar krzyża i nienawiść oprawców przytłaczała Syna Bożego.
Krzyż Wiernego nie był wiele lżejszy. I on miał na swych barkach ludzkie żywoty, od jego rozkazów zależało tak wiele rzeczy... I wędrował z owym krzyżem nie na szczyt wzgórza, a dużo dalej- szukał swej Itaki, niczym Odyseusz, spędzając na tym poszukiwaniu całe swoje życie. Dla Jezusa nie byłoby to wiele. Tadeusz nie był jednak Synem Bożym.
Oto i upadł pierwszy raz, w drodze do otchłani kanału szepcąc "Widziałem".
Jego usta wypełniły się obrzydliwym ściekiem, na chwilę paraliżując jego i tak już osłabione do granic możliwości ciało. Czy tak właśnie smakuje porażka? Czy każdy człowiek czuje to na końcu? Może to już czas, by Bóg spojrzał mu w oczy i ocenił jego żywot? - Poruczniku... Wierny, do cholery!- usłyszał głos Czarnego, a po chwili jakieś ręce zacisnęły się na jego ramionach i wyrwały go z mieszanki bliżej niezidentyfikowanych płynów. Daniel stał tuż przed nim, trzymając go z jednej strony, z drugiej podpierał go Czarny. - Co się stało?- spytał snajper. - Ja... Ja to widziałem, chwilę wcześniej... Miałem jakieś przewidzenie, objawienie... Ja już to widziałem... Poznałem ich twarze...- mówił, co chwilę z trudem łapiąc powietrze. - Chodź, Tadek. Pójdziemy razem.- powiedział Daniel, chwytając porucznika i prowadząc go do przodu, zajmując miejsce zaraz za Basią.
A z każdym krokiem przerażenie snajpera wzrastało. Szedł bowiem z kimś, kto przez miesiąc był dla wszystkich wzorem siły i sprawności, który okrzykiem wysyłał do walki, który potrafił natchnąć kogoś tak wielkim bohaterstwem, iż z radością szedł na śmierć. Dla tego kogoś każdy krok był testem sprawności. Nie to jednak było najstraszniejsze... - "Bartek". Kiedyś robiliśmy razem z nim przerzut broni do miasta... "Jabłoń", nie sądziłem, że takiego wielkoluda można zabić... Spójrz, tam- to "Dorota", ta łączniczka, która tak pięknie śpiewała...- szeptał Wierny, wskazując dłonią na kolejne ciała, gdy te tylko wyłaniały się z ciemności. Nie mógł ich poznać, nie miał jak...
Kimże był Wierny, jeżeli naprawdę zobaczył ten obraz przed nimi wszystkimi?
__________________ Kutak - to brzmi dumnie.
Ostatnio edytowane przez Kutak : 14-01-2008 o 19:36.
|