Wątek: Trudna Sprawa
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-01-2008, 23:42   #50
lopata
 
lopata's Avatar
 
Reputacja: 1 lopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumnylopata ma z czego być dumny
Rozglądając się naokoło w poszukiwania wszelkiego zagrożenia Snorri jak to mając w swoim zwyczaju ciągle to mamrotał, to burczał do siebie wszystko co mu ślina na język naniosła. To nie był prosty krasnolud, choć sprawiał takie wrażenie. Jednak jego sposób bytu odbijał się przeszłością. Przeszłością która była serią niepowodzeń i walki o każdy kawałek jego części życia. Nie dało się inaczej przejść przez całe Imperium, Bretonię, Tileę i Norskę jak tylko wyrębując sobię drogę gruboskurnością i walką. Wiele z tych walk odbiło się nieodwracalnie na zdrowiu psychicznym krasnoluda. Z resztą o ile jego przechwałki choć w odrobinę były prawdziwę, to mało śmiałków może powiedzieć, że widziało demona, a jeszcze mniej, że go ZABIŁO. Nie trzeba było sięo tym wszystkim na dodatek domyślać czy dedukować. Wystarczyło dobrze się przysłuchać paplaninie tego zdziwaczałego osobnika, a usłyszałoby się niejedną historię wartą godzin słuchania bardów. Ciągłe jego gadanie do siebie i przypominanie "starych dziejów" mogło pozwolić na poznanie powyższej wiedzy o Snorrim Rdzawej Pięści. Mimo tych wszystkich jednak słów które wypowiadał, rozdmuchując swoje długie opadające na usta wąsy, nie wspomniał ani słowem skąd pochodził oraz o swoim miejscu byłego pobytu. Wracał do dalekiej przeszłości, kiedy to krasnoludy i ludzie razem hanlowali, do czasów świetności jego rasy, ale ani razu nie powiedział słowa o dokładnych miejscach. Tak jakby to wszystko było mitem i bajką, którą zasłyszał od swojego przodka. Legendą, która nie była mu dana i nigdy jej na własne oczy nie poznał.

Mordercze spojrzenie rzucane w każdym kierunku, w którym się rozglądał krasnolud wykrzywiało i tak ochydną facjatę krasnoluda, że wyglądał jak skazaniec bez wyroku. Kiedy zbliżył się do otworu, zsypu węglowego przystanął na chwilę i spoglądając wpierw w dół, rozejrzał się po zebranych i zaczął swoje komentarze:

-JA niby mam tam wleźć? Za nic! Idę do głównego wejścia i tam nikt mnie nie powstrzyma przed wyjściem na wolność. Ty Assss...cholera. Aserinie?-machnął ręką-Prowadź do głównego wejścia. Nie będę skakał do pieca. Jak ludzie chcą zasilić piece jakiejś tam gildi to droga wolna. Nie połamcie sobie karków spadając nie wiadomo gdzie. Z elfem na rozumy się pozamienialiście?-wskazał ręką elfa- To szyb węglowy! Z CELI! Pewnie martwych więźniów wrzucają do niego i trafiają pewnie od razu w piecu. Ja wolę zginąć w walce niż skacząc do pieca samemu. Róbta co chceta, ale ty prowadź do głównego wyjścia. Wyjdę jak na krasnoluda przystało a nie jak mysz.
 
__________________
"...a ścieżka, którą podążać będą zaścieli trawy krwią bezbronnych i niewinnych. Szczątki ludzkie wskrzeszać będą do swych armii aż do upadku wszelkiego życia. Nim słońce..."
lopata jest offline